Siedzimy nocą z Maestro Bezdomnym
w ciemnym pokoju rozświetlonym lampką
tworzymy dziwne stukotu klawiszy trio
na dwie maszyny i flaszkę wódki
Każdy wpatrzony w biel swojej kartki
walczący o myśl z przeźroczystą muzą
czeka na wybicie ostatniej kropki
jak czeka się na łyk zapomnienia
Budzę się rano w pustym pokoju
z zabrudzoną literami kartką
Zniknął Maestro z pustą butelką
i zostałem sam w tym domu wariatów
Ale...i tak coś w sobie ma:)
ogółem jednak nie jest żle
O ile pierwsza część się napisała niemal sama, to nad resztą męczyłem się aż nazbyt długo i jak niestety widać, za słabo.
Maestro postanowił sprzedać butelkę w sklepie i tym sposobem mieć już 0,30 zł na następną? Nie jest bardzo źle. Ale doskonale też nie jest.
pierwsza strofa jest sensowna, dwie kolejne bardzo słabe. jakby dziecko dokończyło tekst swojego ojca-poety...
co innego dokładnie przemyśleć tekst a co innego wymusić go na sobie..
..oceniam na "przeciętny"...przepraszam. bo początek naprawdę niezły
"Siedzimy nocą z Maestro Bezdomnym
w ciemnym pokoju rozświetlonym lampką
tworzymy dziwne stukotu klawiszy trio
na dwie maszyny i flaszkę wódki"
i zyskasz sobie takie uznanie, ze hoho!
;)