z palcem na ustach
i sercem zawieszonym w wędrownym tobołku
idę ku
zamieniona w słuch absolutny
droga miękko łasi się do dłoni
sierść łąki roznamiętnia zapachem
zadumane niebo
kot siedmiokroć leniwie zwija w kłębek
cień studni śniąc o tłustej myszy
kolejny raz na brzegu urwiska
patrzę w lustro rzeki stając twarzą w twarz
z oczywistością bolesnego błysku
że jedynie muzyka natury
nie brzmi fałszywymi tonami zapewnień
uśmiecham się łagodnie do siebie
znów wchodząc na drogę
do Bóg wie kąd
czytasz czasami swoje prace?
starasz sie je do czegoś porównywać, odnosić do kogoś?
to jest zbiór oklepanych jak poślady dody metafor.
obrzydlistwo.
nie wiem od czego zacząć, nie ma nawet jednego wersu który przypominałby mi poezje.
Ja się z nikim nie ścigam. A jak były, to zawsze można poczytać inne i zmienić sobie nastrój :)
A o jakąś ocenę mogłabym prosić? :))
serca zawieszonym w wędrownym tobołku
idę zamieniona w słuch absolutny
droga miękko łasi się do dłoni
sierść łąki roznamiętnia zapachem
zadumane niebo
kot siedmiokroć leniwie zwija w kłębek
cień studni śniąc o tłustej myszy
kolejny raz na brzegu urwiska
patrzę w lustro rzeki staję twarzą w twarz
z oczywistością bolesnego błysku
że jedynie muzyka natury
nie brzmi fałszywymi tonami zapewnień
uśmiecham się łagodnie odbiciem
ponownie napinam drogę
do bóg wie skąd
Tak mi się przeczytało..............Wybacz, że się spanoszyłem............tak we mnie wpadł owy sztych..........i nic nie poradzę, że.........jest (taki) wiersz...........Serdecznie Pozdrawiam!