Aszero wzniosła kolumną z szafiru
swój kark tobie zginam kapliczkę buduję
przydrożną
wierzba płacze nad nią na rozstaju do świętych miejsc tej gehenny
ich bożki to srebro i złoto i robota rąk
synowie lechici śpiewajcie pieśń nową
córy ziemi pszenicznej wijcie wianki na głowę
tańcem i godzinkami oddajcie cześć
o Isztar w ciele lotosu zaklęta lilijo biała
panno nad pannami
Odrzucili wszystkie przykazania Pana, Boga swego,
i sporządzili sobie dwa odlewane cielce,
sporządzili sobie posąg Aszery i oddawali pokłon
całemu zastępowi niebieskiemu
Baal ojcem twoim o matko czcigodna
w wizerunku uwielbiona ostojo świętego szczytu
pokłon ci królowo
i ofiara próżna
No i oczywista jak poprawisz literówkę .
nie będę tego czytać politycznie, bo wtedy patos, ten o którym ew, mi nie pasuje, a poczytam sobie tak jakby innych nie było a tekst był napisany pod wpływem. spaceru po wzniesieniach i przemyśliwań zgoła ciekawszych niż ksiądz proboszcz i jego wątpliwości. :)
dla mnie to tekst dobry, ale zupełnie odstrzelony od wierszy, którymi najbardziej mnie przekonujesz, od jakiegoś czasu już zresztą wypatruję czegoś na kształt Pani Walerii a tu lipa. znaczy wierzba. :)