zwłoki

joanna michalczuk

 

wdowy po marynarzach mają wielkie oczy
lubię to miasto jest ciche i nie ma w nim smutku
mimo że nie ma też radości

moi granatowi podchorążowie chodzą dwójkami
mają takie same ubrania buty i teczki
czasem się uśmiechają jedzą frytki piją kawę

lubię to miasto
będę tu wracała z hinduskim kochankiem
mężem ojcem mojej córki. będę spacerować letnią promenadą
będę wspominała pieczywo z chyloni. gmaszyska akademii
początki autarkii bladego człowieka. środowe noce ginące przy salsie

to moje miasto filozofów z palcami pożółkłymi od fajek
niebieskimi tęczówkami z którymi chciałam sypiać.
prawników trenujących karate, których też pożądam.
to moje miasto inżynierów matematyków i socjologów.
dżudoków i gejów. przyjaciół i swatek. podejść i odwodów.
bardzo słonej wody i kwaśnego słońca. czerwonego wina
głośnych i palących dyskusji po winie. portów i kakao.

a ta mała świnia. najdroższa mi małpa. a właściwie małpiarz.
więc ten wstrętny pawian. brązowy okrutnik. silna twarda bździągwa.
nie ma w nim niczego, żeby za nim tęsknić. i nie ma niczego,
żeby tu zapraszać. i chociaż przecież chcę z nim to oglądać.
pokazywać statki. przegrywać w kasynie. skurwiel się ociąga.

joanna michalczuk
joanna michalczuk
Wiersz · 25 listopada 2007
anonim
  • Marek Dunat
    Gdynia to maleńkie miasto przecież . gdzież Ty odnalazłaś w nim tyle nacji ? :)
    filozofami jesteśmy sobie i ich liczbie akurat się nie dziwię , ale wyliczankowość kilkunastu wersów jest troszkę naciąganiem tekstu . co prawda brzmi to wszystko i nie zgrzyta , co prawda leci się przez cały tekst miło i płynnie , ale jednak mam jakiś taki stan (dziwny) i wrażenie ,że mnie jako czytelnika oszukałaś . a juz na pewno nie potraktowałaś poważnie tą bździągwą i rymami kończącymi całość . ;)

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    Anathemo,
    Maleńkie, jak maleńkie - ze względów autobiograficznych Gdynia jest moim krokiem milowym :-) a kiedy obiekt wydaje się podmiotowi atrakcyjny i pociągający, w umyśle zazwyczaj jawi się jako wielki, kolorowy, skrzący się i dynamiczny :-) wyraz bździągwa ze względu na swoje komiczno-naiwno- dziecinne konotacje jest w moim krzywym świecie absolutną koniecznością. rymy wyszły spontanicznie, ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej zasadne zdaje mi się ich użycie :D w zasadzie ta ostatnia zwrotka miała być taka drażniąca, jak wrzód na d.... :-)

    A za komentarz śliczne dzięki :-) Pozdrawiam



    · Zgłoś · 17 lat
  • ew
    ja bym pomyślała nad wywaleniem drugiego i trzeciego wersu , nie pasuje mi do całości i niewiele wnosi do tekstu , wg mnie tylko zaśmieca .
    Całość na poziomie , pokazany portowy klimat i mam wrażenie rozpędzenia tekstu co również działa na plus

    · Zgłoś · 17 lat
  • Marek Dunat
    no dobra - nie jest takie malutkie . ;) najważniejsze - że w wierszu rozpoznawalne. no dobrze - niech ta bździągwa fruwa. rymy też .:)

    · Zgłoś · 17 lat
  • anonim
    Urughai
    "wdowy po marynarzach mają wielkie oczy
    lubię to miasto jest ciche i nie ma w nim smutku
    mimo że nie ma też radości

    granatowi podchorążowie chodzą dwójkami
    mają takie same ubrania buty i teczki
    czasem się uśmiechają jedzą frytki piją kawę

    będę tu wracała z hinduskim kochankiem
    mężem ojcem mojej córki będę spacerować letnią promenadą
    będę wspominała pieczywo z chyloni gmaszyska akademii

    początki autarkii bladego człowieka środowe noce ginące przy salsie
    to miasto filozofów z palcami pożółkłymi od fajek
    niebieskimi tęczówkami z którymi chciałam sypiać

    miasto inżynierów matematyków i socjologów.
    dżudoków i gejów

    przyjaciół swatek podejść i odwodów
    bardzo słonej wody i kwaśnego słońca czerwonego wina
    głośnych i palących dyskusji portów i kakao

    a ta mała świnia najdroższa mi małpa a właściwie małpiarz
    wstrętny pawian brązowy okrutnik silna twarda bździągwa
    i chociaż chcę z nim to oglądać.
    pokazywać statki przegrywać w kasynie

    skurwiel się ociąga"


    ..............taką przemianą dotknął mnie słowem..........może zbyt inwazyjnie potraktowałem............lecz nadsłowie mi zgrzytało (co złego to nie ja)............jest wiersz...............Serdecznie Pozdrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    Ew, a wiesz, że się zgodzę! a niech to, naprawdę bez drugiego i trzeciego lepiej, że też na to nie wpadłam, dzięki :-)
    Anathemo - no uwierz mi, ze bźdzągwy i rymy są stworzone, by fruwać :-)
    Urughai - Twoja wersja też w pytkę :-)

    pzodrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • nF
    @Urughai - człowieku, przychamuj z tymi kropkami. Ale nowy podział bez drażniącej interpunkcji wydaje się całkiem sensowny. Uwidacznia też z czym jest problem - po pierwsze z interpunkcją o której już wspomniałem (użyte są kropki, ale w sumie nie do końca wiadomo po co i dlaczego) oraz z melodią wiersza. Momentami wiersz jest bardzo rytmiczny (np. przy wyliczeniach), ale psują go zgrzyty. Może tak - chciałoby się go czytać melodyjnie, ale nie daje rady. A szkoda, bo bardzo wiele by w tym momencie zyskał.

    Innymi słowy - jeśli piszę wiersz prozą, a elementy charakterystyczne dla poezji wychodzą mi często i przypadkiem, to drażni.

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    nonFelix: kropy to takie stopy przy ewentualnym głośnym czytaniu, szkoda, że nie mam szansy przedstawić Ci tego na głos ;-) za komentarz dziękówa, rzecz jasna, orgomna. pozdrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • nF
    To jest ich chyba za mało. Możesz zawsze nagrać. A nie musisz upubliczniać.

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    ojejku jejku :-) nie za mało, bo to te najważniejsze stopy. oprócz nich są jeszcze inne, wg uznania :-)

    · Zgłoś · 17 lat
Wszystkie komentarze