zwłoki joanna michalczuk

Komentarze

  • anonim
    Urughai
    Dobra - hamuję (bez "c")

    · Zgłoś · 17 lat
  • nF
    Nagraj mi to, proszę, bo im dłużej na to patrzę, tym bardziej nie wiem, jak należałoby to czytać.

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    ojejku jejku :-) nie za mało, bo to te najważniejsze stopy. oprócz nich są jeszcze inne, wg uznania :-)

    · Zgłoś · 17 lat
  • nF
    To jest ich chyba za mało. Możesz zawsze nagrać. A nie musisz upubliczniać.

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    nonFelix: kropy to takie stopy przy ewentualnym głośnym czytaniu, szkoda, że nie mam szansy przedstawić Ci tego na głos ;-) za komentarz dziękówa, rzecz jasna, orgomna. pozdrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • nF
    @Urughai - człowieku, przychamuj z tymi kropkami. Ale nowy podział bez drażniącej interpunkcji wydaje się całkiem sensowny. Uwidacznia też z czym jest problem - po pierwsze z interpunkcją o której już wspomniałem (użyte są kropki, ale w sumie nie do końca wiadomo po co i dlaczego) oraz z melodią wiersza. Momentami wiersz jest bardzo rytmiczny (np. przy wyliczeniach), ale psują go zgrzyty. Może tak - chciałoby się go czytać melodyjnie, ale nie daje rady. A szkoda, bo bardzo wiele by w tym momencie zyskał.

    Innymi słowy - jeśli piszę wiersz prozą, a elementy charakterystyczne dla poezji wychodzą mi często i przypadkiem, to drażni.

    · Zgłoś · 17 lat
  • joanna michalczuk
    Ew, a wiesz, że się zgodzę! a niech to, naprawdę bez drugiego i trzeciego lepiej, że też na to nie wpadłam, dzięki :-)
    Anathemo - no uwierz mi, ze bźdzągwy i rymy są stworzone, by fruwać :-)
    Urughai - Twoja wersja też w pytkę :-)

    pzodrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • anonim
    Urughai
    "wdowy po marynarzach mają wielkie oczy
    lubię to miasto jest ciche i nie ma w nim smutku
    mimo że nie ma też radości

    granatowi podchorążowie chodzą dwójkami
    mają takie same ubrania buty i teczki
    czasem się uśmiechają jedzą frytki piją kawę

    będę tu wracała z hinduskim kochankiem
    mężem ojcem mojej córki będę spacerować letnią promenadą
    będę wspominała pieczywo z chyloni gmaszyska akademii

    początki autarkii bladego człowieka środowe noce ginące przy salsie
    to miasto filozofów z palcami pożółkłymi od fajek
    niebieskimi tęczówkami z którymi chciałam sypiać

    miasto inżynierów matematyków i socjologów.
    dżudoków i gejów

    przyjaciół swatek podejść i odwodów
    bardzo słonej wody i kwaśnego słońca czerwonego wina
    głośnych i palących dyskusji portów i kakao

    a ta mała świnia najdroższa mi małpa a właściwie małpiarz
    wstrętny pawian brązowy okrutnik silna twarda bździągwa
    i chociaż chcę z nim to oglądać.
    pokazywać statki przegrywać w kasynie

    skurwiel się ociąga"


    ..............taką przemianą dotknął mnie słowem..........może zbyt inwazyjnie potraktowałem............lecz nadsłowie mi zgrzytało (co złego to nie ja)............jest wiersz...............Serdecznie Pozdrawiam!

    · Zgłoś · 17 lat
  • Marek Dunat
    no dobra - nie jest takie malutkie . ;) najważniejsze - że w wierszu rozpoznawalne. no dobrze - niech ta bździągwa fruwa. rymy też .:)

    · Zgłoś · 17 lat
  • ew
    ja bym pomyślała nad wywaleniem drugiego i trzeciego wersu , nie pasuje mi do całości i niewiele wnosi do tekstu , wg mnie tylko zaśmieca .
    Całość na poziomie , pokazany portowy klimat i mam wrażenie rozpędzenia tekstu co również działa na plus

    · Zgłoś · 17 lat