przerwy między słowami
słodko kończą na dnie filiżanki czarnej kawy
porcelanowe niewypowiedzenia dźwięczą obietnicą
poranek dopasowuje trzewiki
wschodząc zielonym pojęciem
nutą tak lekko drżącą na końcach pajęczyn nadziei
jakby między horyzontem a ścieżką polną
nie było żadnej różnicy
nie ma
bo wypatrywanego nigdy dosyć i niestatystycznie
wpisuję się w teraz
indywidualnym tokiem odczuwania
improwizuję bawiąc się życiem
a może snem więc
będę wierzyć śniąc
że płatki śniegu na wilgotnej czarnej gałęzi
twój pocałunek na ustach
nie są kamieniem węgielnym
milczenia
pajęcze mosty nadziei zupełnie mi sie nie podobają . całość owszem . delikatnie , kobieco , z wdziękiem.
A co Ty Anathemo masz do pająków? Podobno lubisz, więc co Ci nie pasuje? Hm? Uzasadnij.
Ma prawo Ci się nie podobać. Ale nad sugestią pomyślę, bo głupia tym razem nie jest. Bywa czasem, że miewasz rację.