w nozdrzach drażni swąd spalonych słów
którymi karmisz w każdy niedzielny poranek
zestrzelone ptaki. wiedzione instynktem przetrwania
wydziobują dawne echa serca jakby chciały
ostatnim tchnieniem utwierdzić własną przelotność.
jątrzysz poczucie niewinności wycinając kłamliwe
runy na pniu wykarczowanego drzewa
które nigdy nie tuliło gniazd.
Postaram się nie wypaść z roli ;)
I pięknie dziękuję :)
Dzięki gozbi za "czarujący ekstrakt" :)
to tak jakbyś w swoim magicznym kociołku odparowała wszystkie zbędne słowa...
...i pozostał czarujący ekstrakt
Ale nie płoń mi tak całkiem, bo co zostanie dla mnie (no, choćby jako smoka?) ;)
którymi karmisz w każdy niedzielny poranek
zestrzelone ptaki. wiedzione instynktem przetrwania
wydziobują dawne echa serca jakby chciały
ostatnim tchnieniem utwierdzić własną przelotność.
jątrzysz poczucie niewinności wycinając kłamliwe
runy na pniu wykarczowanego drzewa
które nigdy nie tuliło gniazd.
Mam Tu skargę i zwątpienie.............jakby symbol już dawno się odwrócił pozostawiając klęczniki............jakby istota snu poza powiekami..............była tylko wymysłem na potrzebę żebru...............spłonąłem owym Sztychem w ogniu wielokrotnego czytania.........gdyż nie mogłem siłą się oprzeć nurtowi wersów.........(choć finał nadpływa niedosytem)............jest wiersz.........Serdecznie Pozdrawiam!
nie potrafię się niczego czepić