zapijam senność szumem dzikiej rzeki. zimnej
chłodem skalnych progów rybnej
pstrąga zygzakiem z kamienia na drugi.
gorącem dziewictwa spieczone
dzieciństwo. wargi śmiechem żyjące w zachwycie
na jutro. czerstwe pieczywo trzeszczy przeszłym
rżyskiem. przegnano konie. szpaki pierzchły za hen.
za morze. za wczoraj. żeńcy kosy na sztorc
unieśli. na przestrzał kłują przestrzeń.
żebrzące deszczu krople
wołają na trwogę
gdzie zima się zzieleni wkrótce na ruń złota.
malwy kichają purpurą. lotem miodzą pszczoły.
już jesień śniegiem prószyć pocznie
babim latem kwiecić brzozy. na głowie
staje serce. uderza do czoła.
a ja jak przed wiekami piję cierpkie wino
czekając na historii zapełnione
koło. świeżym uśmiechem liczę pozostałe lata.
czasy się pomieszały. śmiem wątpić w świata koniec.
raczej nie dożyje.
Anathema62 2008
rżyskiem'
Sorki, to mi się bardziej z ćwiczeniami dykcyjnymi kojarzy. :)
Poezja jest, ciężka, mnóstwo łamańców językowych... Temat nie jest nowością, ale nie jest też banalny. Nie ujmę zdolności, ale tekst męczy, oj męczy...
Można przepuścić i dać wiersz na pastwę wywrotowiczów : )