lewy przedni narożnik pieca kaflowego to dobre miejsce
do rozpoczęcia podróży życia można już na wstępie
spotkać rozebranych marzycieli wsłuchujących się w postękiwania
podłogowych szpar
oślepiającym krzykiem otwierać oczy siedem minut
przed trzecią szklanką choć nikt nie kazał robić tego tak
wcześnie przemykamy frywolnie do następnej fazy
papierowych księżyców gubiąc wszystkie nowie i zaćmienia
one jednak wciąż wracają jak ostatnie kuszenie Chrystusa
wzdychając bezwstydnie nago i normą staje się emanowanie przypiecowych
przestrzeni sporą dawką ciepła doładowanego bezmiarem naszych
oddechów
w podłodze palce szukają oparcia gubiąc się w końcu
w zakamarkach miękkich tkanek. krzyk dopełnia bezsenności
jesteśmy Trójcą Nocy.
też nie będę wybierał, jak już to gdzieś tam prawie w środku. mam ochotę chwycić za nożyczki i zrobić trzecią wycinankę
Rozkojarzonam wielce ;)
Na równi z pierwszą.
W sumie tylko ostatnia daje jakiś niedosyt.
A być może dziś jest złym dniem na czytanie tego wiersza i powinnam wrócić.
Póki co daję ocenę i życzę dobrej nocy. :)
czemu trójca akurat?
Ładna pointa.