Stoją niepewnie w cieniu kurtyny
naiwni statyści
ludzie z przystanku
ci co czekają
Więc co zrobimy z tym miliardem
Niepoliczalni nieistotni
Bezradni
w obliczu selekcji i cudzych wyborów
nie swoich decyzji
Co zrobimy z tym miliardem
Nie są z tych co palą się
i gasną przedwcześnie
bywają zgiełkiem codzienności
bez wyrazu
Unikaną rutyną
Co zrobicie z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu
Co zrobicie
z moim ojcem i matką
z tym miliardem
niepotrzebnym.
"Co zrobicie z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu" -- o ten fragment pominać, czy zostawić?
tu bym zakonczyla.
Stoją niepewnie w cieniu kurtyny
naiwni statyści
ludzie z przystanku
ci co czekają
Więc co zrobimy z tym miliardem
Niepoliczalni nieistotni
Bezradni
w obliczu selekcji i cudzych wyborów
nie swoich decyzji
Co zrobimy z tym miliardem
Nie są z tych co palą się
i gasną przedwcześnie
bywają zgiełkiem codzienności
bez wyrazu
Unikaną rutyną
Co zrobicie z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu
Co zrobicie
z moim ojcem i matką
z tym miliardem
niepotrzebnym.
tak widziałbym to raczej . mniej więcej .
to by samo ładnie zamknęło. niepotrzebni ojciec, matka i kolejny miliard. chłopiec ładnie się tutaj odznacza. podkreśla hmmm...życie tego miliarda.
naiwni statyści
Ci ludzie z przystanku
co czekają
Więc co zrobimy z tym miliardem
Niepoliczalni nieistotni
Bezradni
w obliczu selekcji i cudzych wyborów
nie swoich decyzji
Co zrobimy z tym miliardem
Nie są z tych co to palą się
i gasną przedwcześnie
Raczej zgiełkiem codzienności
bez wyrazu
Unikaną rutyną
Co zrobicie z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu
a ja coś w tym rodzaju. może jeszcze nieco bardziej wszerz. ale nie chciałam ingerować w Twoj zapis.