siostrze
były siostrami na specjalne okazje, gdy burze
i gromy przetaczały zbrojenia. nad lasem
jak nad głęboką misą mężczyzna przenosił góry
i zarzucał garści. nasiona, piasek, ściółka;
nie usypiesz z tego chleba, codziennego
snu i pór roku. urodzą się
wilki. dziecko, owinięte w ręcznik,
niesione przez kuchnię - spójrz, to twój ocean
niespokojny. czeka cię rejs. głębiej
zostaną skrawki uścisków i tembr głosu
sprzed ery wysokich drabin, pękniętych żeber.
teraz masz czas. scalanie imion i sprawdzanie
szalup. nie oglądaj się za siebie.
a dziś era niepewnych szalup...
co lepsze... szalupy dają nadzieję a o mozolne wspinaczki bez szans sięgnięcia szczytu można zapytać niejakiego Syzyfa..
chylę czoła
Przeniosłaś mnie tym wierszem w nieznane, w przyszłość, daje do myślenia...
ale jeszcze chcę powiedzieć, że ja wcale nie jestem znakomita, o nie! jeden tekst o niczym nie świadczy przecie.. :)
cudownie, cudownie, cudownie.
jestem pod wrażeniem.