Na ustach masz kożuch od tłustych słów,
bańkę śliny. Więc teraz zazdrościsz innym.
Ślimak i trąbka zapchane twoim miodem.
Góra, w której bulgotała lawa, pękła.
Czuć zapach siarki i wszędzie rozsypany
popiół. Buro, jakiś czas nie będzie słońca.
Zwiędną kwiaty w doniczkach i tylko kaktus
w suchym powietrzu piekło weźmie za raj.
Przejdźmy na infradźwięki, gesty. Ciszę
zakłócą telewizory sąsiadów, hejnał zza ściany.
Stracimy mnóstwo czasu, zanim zaświta,
że nie wszystko stracone. I powiesz - ugryź
mnie w język, na zaś.
Krakatau
Krzysztof Kleszcz
Krzysztof Kleszcz
Wiersz
·
15 kwietnia 2008
"Stracimy mnóstwo czasu, zanim zaświta,
że nie wszystko stracone." - dużo więcej mi do szczęścia nie trzeba. :)
Podoba się, nawet bardzo, tylko w jednym miejscu jedna rzecz mi się gryzie:
"Przejdźmy na infradźwięki, gesty"
te "gesty" bo wcześniej jest o tym, ze nie będzie słońca, później o ty, że zaświta (zresztą bardzo dobra przerzutnia tam), a gdzieś pomiędzy wetknięta komunikacja migowa, która jednak wymaga widoczności. Bo infradźwięki jak najbardziej mi pasują, a "gesty" po prostu wydają mi się trochę niespójne.
Pozdrawiam Nieszufladowo, jeśli się nie mylę;)