Tomasz
jezusa poznałem stojąc w kolejce po chleb. nie miał
smaku i od razu przykleił się do podniebienia. gość
z czarnymi skrzydłami wylewał w tym czasie słowa
za kołnierz. nie wolno gryźć - wwierciły
się w ucho. wydłubałem palcem resztki i wytarłem
w pierwszy, biały garnitur. pater noster.
drugi raz jezus ukazał się na koszulce koloru
zgniłej pomarańczy. joszua is mi king . odwróciłem
kroki. przemyłem zęby. nie jestem zwolennikiem
monarchii. czerwony jestem do piekła.
wczoraj dla odmiany usłyszałem. krzyczał
z jej gardła podczas orgazmu. nie uwierzyłem
bo czy można wierzyć kobiecie .
Anathema62 maj 2008
ja bym zrobiła "gośc" a nie "gościu".albo "pan".
a tak ogólem to....
powrócę :)
Mareczku.
można, bluźnierco i prześmiewcze, można. nie cierpię "orgazmów" we wierszach.
poza tym wiersz, że mucha nie siada. takie mi pisz, a nie jakieś wędzonki.