ulotność
każde lustro opowiada historię na odwrót.
wpatrzone sieje zajączki odbijane pobieleniem
ścian. łapiesz je dłońmi wystraszonymi pracą,
głaszczesz, jaśniejesz w każdym kierunku.
wiem. domy posiadają tajemne przejścia,
korytarze wiodące dalej w górę i bliżej ku
dołowi. muśnięte wczoraj- dzisiaj wyciskają
piętno. a przecież przeszłe skończy się jawą.
podejmę to ryzyko. przyjmę wiersz jak refleks
lustra. pozwolę się obłaskawić, niepewnym
rzucić w oczy. usta wystawię do wiatru, a myśli
wywietrzę na blask.
Anathema62 dzisiaj
chyba musze podejść raz jeszcze.
Na większą konstruktywność się nie zdobędę, niechaj mi zostanie.
Pozdrawiam.
A tak na serio to najlepsza według mnie pierwsza strofa, pięknie napisane o lustrach, odbiciach i łapaniu zajączków, bardzo mi się podoba. Potem druga, też bardzo dobra, motyw z piętnem i jawą super, korytarze też. Dla mnie najsłabsza ostatnia strofa, nie wiem, może spodziewałam się po takich świetnych dwóch strofkach czegoś mocniejszego? Ale nie znaczy to, że jest zła. Tylko trochę słabsza od pozostałych. Oczywiście według mnie :>
Czytając ten wiersz zapachniało mi ulotnością marzeń... ulotnością tego co dobre, życia ogólnie i sposobu na szczęście. Ja go sobie tak czytam.