a teraz klęcz. wyprostowany pod figurą. w niedzielę marnuj
godzinę na obserwację innych synów marnotrawnych
czasu. oni będą błogosławieni – powtarzaj. pielgrzymuj.
ale niezbyt gorliwie – w ramach dobrego wychowania
i tradycji. śmiej się tylko z bezpiecznie dowcipnych kawałów
mięsa. najlepiej z zamieszczanych w dodatkach do
odpowiednich kolorowych czasopism. szarzej starannie
we wszystkich odcieniach bieli i czerni. i staranniej
jeszcze dobieraj krawaty wskazanego samopoczucia.
a jak cię wykryją ateiści, powiedz, że blefowałeś. możesz
nawet paść przed nimi krzyżem. oni również lubią puste
uwielbienie i tanie dowcipy ze źle przyciętą brodą. poza
tym każdy ma w koronkowych rękawach asy. pokerzysty poza
tym wszystkim starym quasi-przeciwnikom pasuje. pasują
tylko, gdy sami mruczą: jezus-maria, kiepskie rozdanie. zresztą.
niewiele się zmieni – figurka na piedestale i to, czego przed
nią mieć nie można. tymczasem uważnie przesiewaj przez
poprawność zdania. przyprawiaj odpowiednio izmy. abyś
z bliska widział jeszcze niedopastowane buty wchodzących
po schodach: klęcz i milcz. czekaj. bądź wierny: milcz.
co do samej treści, podałeś ją bardzo wykwintnie, doprawiłeś sarkazmem i bystrym spojrzeniem. zwłaszcza pierwsza strofa odzwierciedla również moje spostrzeżenia. podoba mi się także takie usposobienie podmiotu lirycznego i stylizacja na coś w rodzaju cynicznego dekalogu, regulaminu. gratuluję Michale. pozdrawiam
tym wszystkim starym quasi-przeciwnikom pasuje.,,. nie wydaje się tobie zbyt gmatwająca i czyniąca nieczytelnym ten fragment ? co powiedziałbyc na zmiane szyku wyrazów ? poza tym sama pointa- wydaje mi sie ,że to dosadne powtarzanie nakazu milczenia zakrawa na zbyt daleko idąca ironie i milczenie po kleczeniu bym po prostu wyrzucił .
Pozdrawiam!
Natomiast dla Szklanki przytaczam Przesłanie Pana Cogito, by dowieść, że te dwa wiersze niewiele mają z sobą wspólnego.
Pozdrawiam
Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę idź wyprostowany wśród tych co na kolanach wśród odwróconych plecami i obalonych w proch ocalałeś nie po to aby żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę a kornik napisze twój uładzony życiorys i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie strzeż się jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy światło na murze splendor nieba one nie potrzebują twego ciepłego oddechu są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów Bądź wierny Idź