puść oczko tak wyrafinowanie jak dziś
choć w nieodpowiednim momencie
zupełnie jak to w ostatniej pończosze
miało być pięknie
puszczę kaczkę na wodzie
pokażesz mi jak ułożyć rękę
zajrzysz w dekolt
puśćmy wodze zmyślenia
lejce nie będą potrzebne
jazda bez trzymanki jest
sama w sobie przyjemna
Mi osobiście bardzo podoba się odmienienie niby mało znaczącego słówka "puszczanie" - raz oczko, drugi raz kaczka, potem wodze fantazji - a przecież mamy po drodze żurawia zapuszczonego w dekolt - i jest to wszystko lekkie, finezyjnie podane, subtelnie - jestem na tak dla tego wiersza, i nie uważam, że wszystko ma obowiązek być sodomą i gomorą aż do tego stopnia, że w takim temacie należy pisać jak o nadejściu conajmniej huraganu z powalaniem drzew wyrwanych z korzeniami- podmiotce sprawia to radość, posiadła niezwykłą sztukę uwodzenia delikatnością - zatem wiersz nie będzie i wcale być nie musi jak opis rąbania drwa na opał, gdy jest o puszczaniu oczek i kaczek na wodzie.
"Poudajemy jacy jesteśmy: ty wspaniały, ja zachwycona i w pełni podziwu, potem ty mnie przelecisz, ja wydam stosowny dźwięk i po sprawie"
To moja wolna interpretacja dotycząca panienek łatwego autoramentu. Tylko w imię czego one to robią?
A to z wielu powodów. Głównie dlatego, że jest "rozwleczony" i usiłuje opowiadać w różnych konwencjach, bo ani to erotyk, ani jakaś głęboka myśl. Ot, tak sobie płynie, dla mnie dość banalnie.
Mam nadzieję, że może pani przemyśli dotychczasowy styl pisania i następny tekst będzie ciekawszy.
Pozdrawiam.