coś się zmieniło, nie zadzwonił budzik
a może nie słyszałam.
nie wiem, nie pamiętam.
jak to możliwe przecież zawsze byłam taka poukładana
wstawałam z zegarkiem i z nim się kładłam,
gdzieś pomiędzy był czas.
dziś niebo też wygląda inaczej,
bardziej pochmurne nie odzwierciedla stanu środka.
opadem oczyszcza w powietrzu osiadły kurz,
po raz kolejny zmokłam jego spontanicznością,
nawet się nie przeziębiam.
czyżbym uodporniła się
na życie.
nawet się nie przeziębiam.
czyżbym uodporniła się
na życie.
No masz to lekie puentowanie. Zastanawiam się co powiedziałbym podmiotowi, gdyby zadał mi takie pytanie - nie, na życie nie ma szczepionek - za to potrafi dokonać- siłą drobnych, mało zauważalnych, a stałych przemian - przeskoku i zmienia spojrzenie, zmienia skalę tego co było, co jest ważne - jak to życie - z reguły odrzuci wszystko za czym tak się człowiek uwijał i odsłoni kilka spraw, dla których wciąż żyć warto -:) Podoba mi się, bardzo - masz taki rodzaj pisania jakby słowa były kroplami deszczu na szybie - stopniowo wędrowały, łączyły się i opadły tą, złożoną z wielu luźnych kropel - mokrą kropką na papier. To już kolejny wiersz przy jakim mam takie wrażenie - :)
gdzieś pomiędzy był czas"
to najbardziej. Lubię Cię w dłuższych wierszach :) Piękny
"ja go" jakos dziwnie brzmi jeszcze:x