a ja będę żyć, tak normalnie, po prostu
walczyć z szerszeniami, śmiać
po latach z własnego strachu i kochać się,
inaczej niż kiedyś.
planuję czasami złość okazywać koleżankom
za wygląd i podrywać facetów, bo lubię.
pić nie zamierzam – deklaruję.
zdradzać? – spróbuję
nie, wierzę że mi się uda.
a ty, wypij raz jeszcze i nie mów
na pożegnanie jesteś holly,
ona znalazła kota,
ja już nie szukam.
komentującym za pochylenie się :)
co do wiersza- taki sobie . zgorzkniały, do przedłużonej lampki wina, dla wyemancypowanej koleżanki , do wspólnych żali. napisany jednak dość sprawnie.
Nie podoba mi się wiersz. Jest mdły, jakieś tanie postanowienia z niego wyłażą, ani to to mocy nie ma, ani siły w słowie, nie ma przekory nawet. Ot, napisanie. Takie z pogaduch z psiapsiółką o pierdołach.
Kot - widzę dwie drogi. Albo holly stała się już starą panną (czyt. zagorzałą feministką) i mieszka z kotem, albo ta druga droga, która zapewne znana jest tylko peelce (no i psiapsiółce). No jest jeszcze trzecia właściwie, że mały kotecek, zbłąkany, słodziutki...
Pozdrawiam!
to napisałam ja.Jedna Latte!:P