Nie pisz listów do siebie.
Kto to widział pisać listy do zmarłych.
pokój
prawda wydała na świat martwy płód
moja siostra utopia
zwisa z sufitu
cuchnie dumnym dystansem i tanim alkoholem
wygłodzona łapczywie zjada
prometejskie wątroby
chińskich dziewczynek o piękniejszej fizjonomii
mój wyrodny brat chaos onanizuje się
słysząc dyszącą śmierć świata
lubieżny
uśmiech z lepką warstwą nadwrażliwości staje
w przełyku
przesłodzone życie w formie instant
przyuliczne psy rozbijają mózgi o krawężnik
nadal piszą listy do zmarłych
tym bardziej, że to pojęcia wysokie. nie przemawia do mnie taka lista. treść gubi mi się po drodze.
To surrealizm, jak Salvadore Dali! Psychodeliczne obrazy wijące się na jednej stronie, w kilkudziesięciu literach zawarte. Same ciekawe momenty, chociaż początek mnie lekko zraził. Jest tu chaos, ale sprytnie ogarnięty w kajdany, dzięki którym nie ma paplaniny, tylko ciekawy przekaz i moc użytych słów.
Właściwie przyjemnie się patrzy jak Twoja poetyka dojrzewa. Kiedy czasem zabierasz czytelnika w taki świat, którego nie do końca rozumie, a więc boi się.
Widzę też, że coraz częściej zamiast przerzutni stosujesz instrumentację głoskową, którą wprowadzić tak, żeby tekst nie przerodził się w bełkot nie jest wcale łatwo. U Ciebie ta sztuka udaje się. Np. fragment zauważony już przez Anatheme. A oprócz tego: "zwisa z sufitu", "dumnym dystansem", "przełyku przesłodzone", "przyuliczne psy"...
Znajdujesz ładne sformułowania: "chińskich dziewczynek o piękniejszej fizjonomii" - niby niebezpiecznie aktualne, ale wprowadzone tak, że da się ominąć kontekst wyłącznie olimpijski.
Pozdrawiam!
wnioskuję o wyróżnienie.