apel poległych
stop. nawigator dobija już skraju
chmur sinych ze zmęczenia. łowca
zarzuca wędkę w dolinę. omija głębie
rzek szalonych.
wybiera toń czarną, przepaść
pełną mułu i śliskich grzbietów
wielkich ryb ciężkich szlamem
naszych zaplątanych w kaftan
idei.
budzi się życie. pora
ładować armaty.
Anathema 62 -- tytuł ostateczny
Czyli, mocny przekaz, świetny styl napisania. Likier, miód.
wiersz napisany sprawnie i składnie i ciekawy i mocny etc.
jednak jest to Anathema jakiego nie lubię. cyniczny, zgorzkniały, nieprzystępny, obcy. wolę Cię w innego rodzaju hmm..kreacjach.