Stoi na stacji ambitny człowiek
Butny ogromnie i twardy w mowie
Stoi i myśli, myśli i sapie
Ledwo co oddech poprawny złapie
Stoi i myśli, na zimne dmucha
Żar z rozgrzanego mózgu mu bucha
Topią się zwoje, szare komórki
Płacik czołowy sypie się w wiórki
A on znów myśli, analizuje
Istota szara wciąż mu pulsuje
Pomysłów wiele ma człek ambitny
Lecz on rozmyśla jak być wybitnym
Po pierwsze- co robić, by się nie zmęczyć?
Po drugie- jak by fortunę powiększyć?
Po trzecie- pierwsze z drugim złączyć
Po czwarte- jak się w grę na giełdzie włączyć?
Piąte- w co zainwestować?
Szóste- by nie zbankrutować
Siódme- może w złoto lub w brylanty?
Ósme- może w PIT- ach jakieś kanty?
I tak rozmyśla, tak kombinuje
Mózg mu przez cały ten czas pracuje
A tych pomysłów ma ze czterdzieści
/gdzie on do diaska to wszystko zmieści/
Do domu wraca z pracy padnięty
Sen go łagodnie łaskocze w pięty
Zasypia słodko nasz człek ambitny
Lecz sen, co śni się, mniej już wykwintny
Nagle trach!- giełdy krach
Potem świst! - kuli błysk
Haracz płać!- żeby trwać
Mafia jest- lży ją pies
Nagle się budzi cały zziajany
Pot się zeń leje, taki rozgrzany
Chciałby przytulić się do swej żony
lecz nagle stwierdza, że jest spóźniony
Wstaje powoli, jak żółw ociężale
Aby do lustra swe wylać żale
Patrzy i widzi - twarz podstarzała
Trzeba ogolić, by wyglądała...
Głaszcząc lubieżnie żony pośladki
Zjada w pośpiechu z serem kanapki
Wkłada koszulę, garniak zielony
I już do pracy leci wkurzony
A co to do diaska, tak silnie go pcha
Że z obłędem w oku do przodu wciąż gna
I za nic ma: zawał, arytmię, szpitale
A stare przyjaźnie zaliczyły szalet
Dokąd tak pędzi i jakie ma cele
Że wszystko co było, nie zapisał w rejestr?
Dlaczego tak ciężko pracują mu sploty
Że na nic już nie ma specjalnie ochoty?
Już sprawę wyjaśniam, spuentować ją pora
/wizytę mam jutro u Pana doktora /
Pieniądze-kariera!
Kariera - pieniądze!
To one wzbudziły w człowieku te żądze
Ze ciągle się śpieszy w tym swoim kieracie
Tak bardzo, że z tyłka spadają mu gacie!
Nie dośpi, nie doje, nie siądzie spokojnie
Lecz wciąż kombinuje, jak wygrać w tej wojnie
Jak zdobyć: pozycję, uznanie, zaszczyty
Co w mig by przyniosły konkretne profity
Być może fotelik w urzędzie państwowym
Lub rola prezesa w holdingu węglowym
Plus skromna pensyjka w koncernie naftowym
Na wszystko, na wszystko on jest już gotowy
By zrobić karierę i zdobyć szczyt nowy
Na wszystko, na wszystko, on jest już gotowy
Lecz dostał zawału i całość ma z głowy
Bardziej to kabaretowe, na poziomie "Donald mażi", co jak wiemy było nieudolne poetycko w stosunku do pierwowzoru.
Pozdrawiam!
do Anathema; być może można było go zapisać lepiej, proszę o ewentualne wskazowki merytoryczne. :-)
do Michał Domagals; tworząc ten wiersz w żaden sposób nie zamierzałem dążyć do osiągnięcia "ideału tuwimowskiego", wykorzystałem tylko rytmikę jednego wiersza, w celu przekazania pewnego memento dotyczącego czasów wpółczesnych i ludzi w nim się poruszających, czyż nie jest to pewna wartość, której kolega w żaden sposób nie dostrzegł lub nie chciał dostrzec, w przypływie lingwistycznych "uniesień"> Zgadza się, ten wiersz został wykorzystany przez Niezależną Grupę Teatralną Porfirion z Krakowa, jako tekst kabaretowy, skomponowano do niego też muzykę :-) i takie jest w dużej mierze jego przeznaczenie.:-)
do Pana A; nie aspiruję i nie zależy mi na byciu na pierwszej stronie, zawsze pisałem i pisał będę dla siebie, ponieważ lubię pisać, a fakt że przeczytał kolega ten wiersz jest wystarczającym dla mnie dowodem uznania.
Pytanie ogólne: Czy można publikować na tej stronie, inne gatunki literackie, niż tylko poezję zbliżoną do nurtu lingwistycznego, tak mocno zakorzenionego wśród młodych poetów ? Mam np. kilkadziesiąt limeryków, ktore poddałbym chętnie publicznej "obróbce":-)
Pozdrawiam! I czekam na następne teksty.
a) o tekście Tuwima
b) o przesłaniu (w pierwszym komentarzu)
I wszystko jasne. Bez żarówek.