trudno było zawiązać pierwsze sznurówki
zbudować więź zbierać resztki nie będąc bezdomnym
w pustych murach gdzie obrazy traciły barwy
nawet tynk ścianę porzucił - rozebrana spływała wilgocią
złe dni nie mijają jak czkawka po śledziu
dla ubogich co marzyć nie zapominają
podróżą z migającego okna karmią - nic im nie zostało
a wyjść trudno kiedy buty nie są do pary
lecz gdy mi słowa na język nawlekasz
z łaskawym i świętym uporem
nie wątpię że warto było odciągnąć zasuwę
wydrapać cię z mrowia pątników
to wystarczyło byśmy mówić zaczęli
nie tylko otwierać usta
Początkowe trzy wersy całkiem (tylko nie wiem, czy potrzebne "pierwsze" przy sznurówkach. Gdyż użycie słowa "sznurówki" samo w sobie kojarzy pewną "pierwszość", nawiązuje do dzieciństwa, wiązania butów itp. słowo "sznurowadła" imo by już tego nie oddawało),
ale już ten:
"nawet tynk ścianę porzucił - rozebrana płakała wilgocią"
Mi się po prostu nie podoba (ze względów estetycznych, że tak powiem), co więcej, nie widzę dla niego uzasadnienia. Pewien rozkład jst już umiejscowiony w wersie powyżej, nie sądzę, ze jest potrzeba akcentowania tego jeszcze bardziej, zwłaszcza frazą dosć jak dla mnie niezgrabną, zwłaszcza bije po oczach używające ogranej konstrukcji: "płakała wilgocią". (Ogranej bo płakanie czymkolwiek, imo zużyte).
Druga na moje najgorszym kawałkiem tekstu. Pierwszy wers po prostu jest wręcz śmieszny.
Ostatnie zdanie:
"a wyjść trudno kiedy buty nie są do pary" jakoś ratuje, bo frazka ciekawa, chociaż przydałoby się jej lepsze towarzystwo.
"lecz gdy mi słowa na język nawlekasz
z tym swoim łaskawym i świętym uporem"--> tu trochę przeszkadza inwersja, a także dopowiedzenie w postaci "ten swój" ale takie ułożenie wyrazów tworzy piękny rytm, szkoda, ze nie jest kontynuowany w dalszej części strofy, bo w kolejnych wersach już sie gubi.
Co do puenty:
W wydźwieku całkiem, ale
"byśmy mówić zaczęli"--> brzmi trochę podniośle, (inwersja+ "byśmy"), osobiście widziałbym to "żebyśmy zaczęli mówić"
Tyle moich przemyśleń, jeśli jakieś skargi czy polemiki to jeszcze zajrzę;)
Pozdrawiam
E.
Puenta, która może i trąci z lekka ograną myślą, ważna. Warto to raz w życiu powtórzyć, że rozmowa wychodzi jednak poza otwieranie ust. I dobrze, że się do tego ustosunkowujecie. Tym bardziej, że nam ostatnio gaduł niemówiących narosło...
Za to wers z "uporem" za Eliatem. Ciekawiej zabrzmi.
A druga strofa, to faktycznie przegadanie jakieś... Egzaltowane... Nawet te buty nie do pary.
Wiersz można puścić, ale moi drodzy: dużo w nim jeszcze do zrobienia. I mam nadzieje, że ta Wasza wspólna poetyka nas jeszcze kiedyś miło zaskoczy.
Pozdrawiam!