katar
idzie przez park rozkichana jesień
strąca z drzew wiersze
potrząsa gałęziami rękawami
otula ławki zielone jeszcze
długo potem
siedzą w kucki parasolki
kochankowie
wianki wiją z sitowia
z jaskółczych ogonów
leżą wiersze na ścieżce
na blaszkach nić lata
babiego
metafory rdzewieją i dreszczeją
zmrokiem
Anathema 62 październik 2008
z kąta w kant...
co za dużo to czasem aż się nie chce... tej jesieni...
"rozkichana" za to jest bardzo ładna, choć ładniejsza moim zdaniem byłaby wersja z dodatkową odrobiną nielubienia - "zakichana". :)
ławeczki, blaszki, gałązki - a z drugiej strony momentami nadal bez zdrobnień - ja mam nadzieję, że to wszystko z głową czynione. Ale po całości - jak najbardziej wiersz(yk). :)
"strąca z drzew wiersze" ?
"kochankowie
wianki wiją z sitowia" ?
daj spokój.... pozdrawiam