Współczesny Artysta musi mieć usta
pełne pogardy i cynizmu, koniecznie,
szerokie i twarde podeszwy do deptania
konwenansów i wielki, zadarty nos,
by zasłaniał gorszący widok szarych
nieudaczników.
Współczesny Artysta kpi z ikon,
podciera się świętymi obrazkami,
obnażając publicznie pośladki, pluje
na niewspółczesnych, a wieczorem
pijany ogrzewa ręce nad płonącym
mickiewiczem.
Współczesny Artysta wielbi jedynie
kobietę fatalną, z papierosem w zębach,
butelką w brudnej ręce, wielbi ją
wedle procesów chemicznych, pisze
satyry o niemodnych pojęciach
i uczuciach.
A ty swoją
delikatność pożal się boże, opraw sobie
w ramki czasopism kobiecych.
troche mało wspolcześnie, trochę z jednej perspektywy, ale nie znaczy, że mało prawdziwie. Tyle co do tresci.
Cynicznie o tym, że są cyniczni? OK! Niech będzie. Ja na tak.
Opisówka zgrabna, puentę można było rzeczywiście trochę mocniej, kontrast podkręcić w okolice maksimum. Może przemyśl? Jednak i mimo tego, za ironiczne podejście (mnie się bardzo ten nos zadarty spodobał) za jestem.
:)) albo raczej :((
Przy okazji wspomnę jedno wydarzenie. Miałam przyjemność (?) być na pewnym koncercie z cyklu Vratislavia Cantans, czyli festiwal niebylejaki, dla wysokich sfer muzycznych. Prezentował się światowej sławy Artysta Kontrabasista. Koncert jego (miało to miejce w katedrze) polegał na publicznym zdewastowaniu kontrabasu, wykrzykując przy tym hiszpańskie sprośności. Opuściłam to miejsce zniesmaczona, a brawa ze strony Elity Artystycznej nie miały końca. Ot i współczesne pojęcie Artyzmu. Pozdrawiam