taka mała pok(ł)uta (wiersz)
ew
Miał tak zwane podejście do sprawy. Zawsze z prawej podchodził, w czasie zazdrości, tej ludzkiej, takiej zwyczajnej. Zwyczajem było, że patrzył dziewczynkom na twarze, talerze, na twarze, talerze i na to co miały w sobie, na sobie i pod.
I pot.
W sobie mała nie miała zazdrości, zazdrościła w imieniu talerza, temu obok, że w kilka ziarenek ryżu bogatszy. Nie licząc wiedziała. Ziaren nie licząc, i na to, że on nie zauważy. Nauczyciel dnia powszedniego.
Zasady były proste. Grzechów niepopełnionych wyznanie czwartego dnia tygodnia. I czwarty stopień bólu w drodze pod konfesjonał. Ból rozkładał się zawsze, tuż pod rozłożonymi , na wpół, w stopniu jeszcze nie całkiem, ziarnami ryżu z talerza.
Rozgrzeszał każdego piątku, tak jakoś zawsze przed świtem. Przed świtem bogowie rozgrywali partyjkę, pili dużo i nie w boskich ich głowach była ziemia. Ta ziemia.
I ta mała.
I akt.
Miał tak zwane podejście do sprawy.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
a może poszli do lasuuuuu? ;p
gratulejszen ew. zażycz sobie, żeby ta czerwień jeszcze podgrzewała kawę albo herbatę (opcja dla o!boskich to red-red wine ewentualnie ukraińska miodówka z papryką). w tle red hot chilli peppers ;p
I jestem zachwycony!
niezwykła!
Dla mnie nie jest, choć podziwiam energię, która Cię rozpiera:)
dla mnie ostatnie zdanie spłyciło cały sens opowiadania – napisanego w sposób sprytny. I za ten spryt – za te niedopowiedzenia, żonglerkę słów należy się szacunek autorowi. Ba! Nawet gwiazdkę od publiczności; lecz patrząc na całość:
To czym jest powyższa historia? Dla mnie „stękaniem nad ziarnami ryżu z talerza”. Zbagatelizowaniem tematu pedofilii wśród księży, kolejnym „sygnałem” - i niech to zabrzmi patetycznie - że człowiek upadł.
A puenta opowiadania, cóż – to kolejny dowód akceptacji hedonizmu.
Pozdrawiam – niezłośliwie.
...;-)