we stu chłopa w pocie coła cie targali
pszeklinali ale nieśli płod niebiosa
płotem dziore w lity skale wyciosali
wyprościli choć wpuścili w nio z ukłosa
wykszesali w jonioł poński zbłojnickiegło
w kłońcu drzewło łobłozyli komieniomi
łostawili cie jak zbłoje goluśkiegło
cioń tyz skradli płorzucili płod ryglomi
rozciongniente nad tatromi dwa romiona
łorzeł skalny przysiodł na tym z prawe strony
dlo sokoła przeznacona lewo strona
jes i plac na somy głorze dlo kłorony
patsz jak słonkło łod południa sie przebijo
kany jegło promioń padnie syćkło budzi
krzyz Giewontu jegło jasnoś nie łomijo
bierze w doł i błondzi cieniom płośrod ludzi
Krzyż Giewontu
bronek z obidzy
bronek z obidzy
Wiersz
·
8 stycznia 2009
i pojęcia nie mam czy mi się podobał, czy nie, bo niewiele zrozumiałam, tyle , że głos co go mówił, był fajny.
Próbuję czytać (język sobie łamię, ale nie rezygnuję) , i teraz wiem o czym jest, a jest o wielkiej sprawie. Gwary góralskiej nie znam, więc nie wiem , czy zapisałeś to prawidłowo, ale po mojemu- jest wiersz.
Na zjeździe będziecie zmuszeni mi to przeczytać! :)