za dnia myślała o wyjściu z ciasnego pola,
brudnej ziemi. żeby chociaż do supermarketu, na kasę.
tam wszystko duże, czyste.
wieczorem dławiła się przy kuchni.
kalafiorowy opar drapał krtań,
ojciec raz po raz wołał żreć.
tu podobno ziemi serce bije i można się zachwycać,
oddychać. z miasta ludzie przyjeżdżają i na zaś łapią,
na zaś. kobiety tłuste, wylewne. potem ojcowie
biją od wschodu.
perspektywa
kostroma
Oceń ten tekst
Ocena czytelników:
Doskonały
4 głosy
kostroma
Wiersz
·
30 stycznia 2009
Pisane na dodatek na prześwietnym papierze! Prosto z Amazonii! : ]
ciele ty wiesz, że ja wiem... że jestem :))