nie chcę już podziwiać
przez podwójne denka butelek
ani pytać wiatru
dlaczego Chrysotemis
nie była wystarczająco buntownicza
trzeba mi dbać o higienę duszy
nie będę pochylać się nad tętnem ziemi
badać pulsarów dłoni
prostować rozgrzanych stalówek
daleko mi
za te nagie chłody
daję słowo
nie będę winić niczego rzeczywistego
To podwójne zaprzeczenie i podwójna obietnica podmiotu, wprowadzają jakąś równowagę. spokój. pozorny dla mnie bardzo. podwójne szkła do tego - powiększenie - pewność/wiedza ale i butelki - alkoholu - zniekształcenie/znieczulenie, pytanie wiatru o dramat niezdecydowania...(podobnego do naszego? o wytłumaczenie czy potwierdzenie swojego zachowania wobec) ...spokój pozorny. jakaś się w nim kryje rozpaczliwa konieczność. higieny duszy ascetyczna?... wobec ziemi, dotyku, elektryczność i erotyczność dłoni, ciepła stalówek( tu mi autotematyzm pisania, a więc przeżywania i zarzucenia pisania - sztuka wszak mimesis - oddala mędrca od prawdy)
higiena duszy, daleko mi i nie będę winić niczego rzeczywistego. wszystko wycofane, zawieszone. bardziej ucieczka niż wybór.
nagie chłody mnie zatrzymują szczególnie. pozbawienie tego ciepła pulsującego? nie będę winił za moją decyzję niczego rzeczywistego? czyli nierzeczywistość stoi za nieludzką prawdą? nierzeczywistość czyli nic czy nierzeczywistość czyli absolut? czym są nagie chłody? samą prawdą? wygnaniem?do tego jeszcze dawanie słowa... ech. błądzę.
w każdym razie cieszę się, że mogę czytać.
Jeżeli zaś chodzi o nawiązanie do Elektry, to którą Chrysotemis zaprzęgłeś w wiersz - tę z tragedii Sofoklesa, czy Eurypidesa? Czuję podskórnie, że ma to znaczenie przy interpretacji, chociaż wskazówki nie ma w samym tekście.