wykochałem się jej po stu latach koczowania
którejś nocy wylądowałem nosem w kałuży
dupą do nieba
sercem do reanimacji
płaczem do pożałowania
ale nikt obok nie przechodził
ani grzybiarz ani pastereczka
schowałem wstyd w rękawie
i krzyknąłem w przeszłość
że nie umrę na tym trakcie
chociaż już mi uchodziło
życie bokiem tym bez żebra
cicho głoszę samotność
cicho zwisam z gałązki
dojrzalszy
Pozdrawiam.
"wykochałem jej się"-przepiękne w słowach i smutne
Czuć, że szczere. Bez kombinowania. To jest to. Gratuluję dobrego wiersza.