ostracyzm ostatków.

Magda

postanowiłam się wskrzesić

co mnie odsącza z płodowych wód zepsutych

raną otwartą pleśniejącą blizną

 

strach na to patrzeć mówisz

łamiesz kark na mój żabi skrzek

rodzone dzieci grubej frustracji

 

a kiedy stawałeś na baczność skręcałam język

nieożywione podniebienie nie wołało o aktywność ani trochę

i tylko przyzwoitość kazała w tym sterczeć

 

nauka mówienia poszła na marne wraz z twoim wątłym powstaniem

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 9 głosów
Magda
Magda
Wiersz · 25 kwietnia 2010
anonim
  • Magda
    dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i oceny.. : ) biorę do siebie wszystkie sugestie, chociaż co do ilości ą miałabym pewne obiekcje, nie widzę w tym nic przeszkadzającego w odbiorze tekstu

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Dominika - bardzo trafne! ;)
    Podpisuje sie pod komentarzem Ir (znowu! :D )... i Krystka...i Rity.
    Ocenke dalam wczesniej. :)

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    a kłopot z opiekunami korzystającymi z cudzego słowa polega na tym, że cały czas się plenią w............................docta ignorantia...

    co do luzu....................akurat u mnie trudno dopatrywać się defizytu

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • Dominika Ciechanowicz
    Cóż: "kłopot z czasem: upływa", jak mawia Mistrz Barańczak. Mawia też, że kłopot z ludzkością polega na tym, że na jej zdrowym rozsądku zupełnie nie można polegać, no ale to już tak na marginesie.
    Życzę więcej luzu w dalszych zmaganiach czytelniczych:-)

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Sarkazm opiekuna zbyteczny jak echo Smoleńska......................propozycja czytelnika mającego prawo do komentowania skoro widzi zwykłe przegadanie tekstu

    Czasy Marka Dunata (i tamtej ekipy).......................który zawsze był otwary na sugestie czytelnicze, z jego odejściem też zniknęły....................teraz opiekun bawi się w kabaret - komentując komentarz....................żenujące...

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • Dominika Ciechanowicz
    Czyżby istniały jakieś limity dotyczące użycia poszczególnych literek w wierszach? A jeśli tak, to ciekawe, kto je ustala?
    W związku z powyższym mam propozycję: przy pisaniu bądźmy czujni, by którejś nie nadużyć. Jeśli do tego dojdzie, należy zastąpić natrętną literkę jakąś inną, rzadziej występującą. Najlepiej iksem, bo stosunkowo nieczęsto pojawia się on w polskich wyrazach. Takie rozwiązanie powinno zadowolić wszystkich: Mithrila - bo jego rady zostaną wysłuchane, autora - bo jego/jej utwór przypadnie do gustu kolejnemu odbiorcy, a nawet iksa - bo się, biedaczek, wreszcie do czegoś przyda.

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    "postanowiłam się wskrzesić
    (...) /odsączeniem/ z płodowych wód (...)
    (...) - ........................................... x ą = kiszka

    strach (...) to patrzeć (..)
    łamiesz kark na (...) żabi skrzek
    /rodzi/ dzieci grubej frustracji

    (...) kiedy stawałeś na baczność skręcałam język
    (...) podniebienie nie wołało o aktywność (...)
    i tylko przyzwoitość kazała w tym sterczeć

    /nauka mówienia poszła na marne wraz z twoim wątłym powstaniem/ .....................owy wers tak rochę od śmigła

    nie jest źle..........................ale retusz się należy

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • Dominika Ciechanowicz
    A mnie się nauka mówienia z Bursy "Nauką chodzenia" jakoś głupio skojarzyła. Ale całość dobra.

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • Krystian T.
    tytuł przyciąga, treść zatrzymuje. wrócę tu jeszcze do ciebie na pewno.

    · Zgłoś · 14 lat temu
  • Ir
    Charles Baudelaire mi się skojarzył.......straszno i odrzucająco....ale dobre pisanie :)

    · Zgłoś · 14 lat temu
Wszystkie komentarze