dla K. – z nienawiści
Peron tysiąc pięćset sto dziewięćset.
Uśmiechy nienaganne, skrojone
na miarę swoich potrzeb. Oczekiwanie,
stójka wielu półnagich myśli
w kolejce po zakłopotanie.
Czy wiesz, jak łatwo wpaść
w płytką kałużę? Dwa kroki
stąd rozlega się fetor zapuszczonych kibli.
Doskwiera łysina twoich opon.
Czarne są i tęsknią za czupryną
- uskarżały się na łojotok bólu.
Z przeznaczeniem nie wygrasz
ni cholery. Pociąg się nie zatrzymał.
Koła nie zapiszczą rdzą zmian. Także jutro
nie zostanie obojętne. Odbicie w lustrze
zapowie kolejną turę.
Niech gwiazdka pomyślności spadnie
na głowę za barykadą.
Dam słupek o siedmiu wspornikach, a co tam. Niech sobie stoi. Będzie ładnie wyglądał. ;-)
Pamiętaj, że jesteś silny. I że ja też potrafię słuchać. O każdej porze, kiedy tylko zechcesz. :-)
z resztą wniosków prawdopodobnie przyjdę później.
nie powinno być nienagannie?
Koła nie zapiszczą rdzą zmian.
to takie troszkę dla mnie pospolite i mało oryginalne
ale poza tym podoba się, wracasz do formy po ostatnich niezbyt zrozumiałych dla mnie wierszach. czekam na więcej : )
dzięki S. za wizytę i uwagi. coś da się zrobić :)
Ale i tak zdecydowanie mistrzowskie zakończenie: " Niech gwiazdka pomyślności spadnie
na głowę za barykadą."
Chyba to sobie gdzieś zapiszę ^^