rozchylam usta i obserwuję chmury
migoczących kolibrów sześćset razy
na minutę patrzę w twoje ciche wody
przemierzam je rzęsami na ślepo
nie mam już zrozumiałych słów
są tylko fioletowe uda zbierające żniwo
zapasów na ciemność błyskających przestrogą
utulona w miękkość ust i giętki język
zaszeleszczę jeśli mnie zgubisz
świętujemy to szeptem w pustym mieszkaniu
na całą długość rozbudzonego ciała
rozlewa się nasz szał
otwierasz mnie powoli starannie i mocno
przyspiesza stopniowo tempo rozwieranych
skrzydeł kiedy opadamy w siebie
Namaszczenie.
Ce.
Ce.
Wiersz
·
27 czerwca 2010
Wrócę tu jeszcze z komentarzem adekwatnym do treści. Póki co muszę zastanowić się co napisać. :)
na całą długość rozbudzonego ciała
(...)
otwierasz mnie starannie i mocno
stopniowo /przyspiesza/ tempo rozwieranych skrzydeł
kiedy opadamy w siebie"
tylko to...................................i może aż
Wcześniej było na tyle nieskonkretyzowane, że można było szukać różnych dróg do refleksji. Później dałaś wszystko jak na tacy, kończy się efekt podświadomych symboli i urazów - zaczyna racjonalizacja.
"
utulona w miękkość ust i giętki język
zaszeleszczę jeśli mnie zgubisz
świętujemy to szeptem w pustym mieszkaniu
na całą długość rozbudzonego ciała
rozlewa się nasz szał
otwierasz mnie powoli starannie i mocno
przyspiesza stopniowo tempo rozwieranych
skrzydeł kiedy opadamy w siebie"
Początek taki jakiś "rozmydlony" nie przystaje mi do finału....a finał niezły !
Pozdrawiam.
na całą długość rozbudzonego ciała
rozlewa się nasz szał
otwierasz mnie powoli starannie i mocno
przyspiesza stopniowo tempo rozwieranych
skrzydeł kiedy opadamy w siebie", na szczególne zainteresowanie!!!!!!
Figa - fioletowe, bo sine : )