nie boję się żyć
bez Ciebie
bez praw i łask
Twego ciała
nie boję się żyć
z daleka
boję się ran jakie zadam
boje się nienawiści
nie boję się żyć
bez Ciebie
nie bałem się
nigdy
___________________
230720102312
MYLISZ SIĘ
Nataniel Berg
Nataniel Berg
Wiersz
·
24 lipca 2010
"boję się ran jakie zadam
boje się nienawiści
nie boję się żyć"
Kiedy obawy są dużo gorsze, np. boisz się przejść obok, boisz się milczeć.. Pokazałeś ten stan tylko z jednej, negatywnej i naturalnej strony. Myślę, że tu potrzeba też tej drugiej. Końcówka jest nieco banalna, choć wiąże się z początkiem. Ogólnie podoba mi się ta ironia w wierszu. To chyba tyle.
Pozdrawiam.
Tak jak napisała Figazmakiem.....przedstawiłeś tylko stan jednej strony i za bardzo bazujesz na "nie boję...". Tyle ja, tak to odbieram.
figazmakiem- też nie trafiłaś... Temat tragedii mi8łosnej, szczególnie w związku, w którym ludzie oboje się kochają i mają kilkuletnie, wiele rozumiejące dziecko nigdy nie będzie przeżarty- to nie pieprzona telenowela, jakieś M jak miłość. Niepewność?Ironią jest tylko to co napisałaś- tu dramat polega na tym,, że mimo pewności miłości.... To nie poemat koleżanki... To raczej krótki krzyk raniącego i zranionego.... Krzyk w powietrze... Pusty, niemy i pełen niezrozumiałej goryczy... Pełen niemocy... Rezygnacji i wściekłej furii...
Ale cieszę się, że obie się choć zastanowiłyście i jeśli tak właśnie jak napisałyście to odbieracie- to pewnie tak jest...
Jedna ważna sugestia- nie oceniajcie autora ani tego co miał na myśli- może jestem kobietą w moherowym berecie co lubi podpuszczać małoletnie siksy jak Wy? ( :)- no własnie- to był taki przykład- nie mam prawa Was tak oceniać, ani wnioskować co myślicie w swoich jak wierzę dojrzałych głowach- ale rozumiecie o co mi chodzi?)
Nie wolno oceniać autora- nie wolno starać się go zrozumieć czy wmawiać mu, co czuje- to tak jakby odmawiać Michaelowi Jacksonowi czarnych korzeni- pozory mylą. Wolno interpretować- ale tylko przez pryzmat własnych odczuć. To co piszecie mogłoby mnie zranić... Ale nie zwykłem płakać nad byle czym... Powaga sytuacji w jakiej powstał ten utwór napawa mnie taką grozą i takim szacunkiem do ludzkiego losu, że byle słowa nie są w stanie wywołać we mnie nic poza uśmiechem. Smutnym- ale nie z powodu pewnej jednak dozy ignorancji z Waszej pewnie w dobrej działającej wierze strony... Smutnym, bo poezja się dzieje naprawdę...
Więc drogie koleżanki- trochę pokory przy pochylaniu się nad tekstami... MURSZYŃSKI!!! Where are U!?! :)
Ciekawe...
tematów naprawdę są miliony, chyba podałam jedne z banalniejszych, ale tu polecam bezustanne zapoznawanie się z przemyśleniami socjologów, antropologów i wszystkich ludzi, których dziedziny związane są z człowiekiem.