mijam katmanduchy
o tak:
pierwszy kroczek pastewny
kolejny haczyk postronny
wielebny martwy w szyszaku
(czas na drugą nóżkę)
kwiatuszek kochaniekocha
garnitur w prążki zaciążki
piętka obcasik i błotko
obora
a fe
mijam katmanduchy
o tak:
pierwszy kroczek pastewny
kolejny haczyk postronny
wielebny martwy w szyszaku
(czas na drugą nóżkę)
kwiatuszek kochaniekocha
garnitur w prążki zaciążki
piętka obcasik i błotko
obora
a fe
ta róża to musi być niezła knajpa, że nam podmiot zygzakiem chodzi. no słyszałam już o takim spisie drogi. ech.. i co? miło się zaczyna, a zawsze na gównie kończy?
Wiersz to o stanach niezjednoczonych. Słabościach powtykanych w dusze sie. A poza tem podmiot nie piju. On walczy o lepszy byt. W kolejnej odsłonie pogrozi kuli ziemskiej i obejdzie ją od drugiej lepszej strony. I nic to, że powodzie. Piach przesypany gdzieś czeka.