Lubię czytać stare wiersze. Tam mówiliśmy czarno na białym,
że do miejsc trzeba dojrzeć i dziwiliśmy się, Boże! Jak my się
dziwiliśmy, że ona jeszcze wierzy.
I to podpatrywanie jej wydawało się jakieś bliższe. Było nam
wstyd. To trochę tak, jakby gładzić usta nabrzmiałe
od płaczu, albo wszystko inne. Nie wiem.
Potem krzyczała, Boże! Myśmy nie wiedzieli, że
można tak pięknie krzyczeć. Byliśmy zalediwe chłopcami,
którzy godzili się czarno na
Białym.
Domyślisz się... ;)
:x
Wiesz, zapisałeś tutaj to, o czym dzisiaj myślałam, zanim myślałam o WC :D Stare wiersze nie są takie brutalne, bo teraz każdy sobie wypluwa flaki, no i pomimo technologii to jakoś łatwiej było. Bo jak ktoś teraz napisze ładnie słodko i zgrabnie, to go za pedofila albo za emoske uznają. Ale widocznie za milion x lat będą mówić, że epoka w której żyjemy charakteryzowała się brutalnością, czymś skomplikowanym, podniesionym do potęgi.
No i że poziom wykształceń w Polsce wzrósł :D
Sprawny technicznie. Mi głoska szeleszcząca nie przeszkadza.