za kratami twoich myśli
trzymam w dłoni zdjęcie,
na które zakazano mi patrzeć.
znasz to
uwypuklone nierealnym wirażem kolorów powieki,
zakrzywione geometryzmem nasyceń usta,
pejzaż van gogh'owskich myśli,
jeden punkt wśród miliona innych.
posłaniec niewiadomoczego
dla b y l e k o g o .
zakreskowane powierzchnie
nie dają się obliczyć.
bez wyniku objętości wylewane
na ulice. alchemicy z brakiem wiary,
nie potrafią podnieść głosu.
krąg szaleństwa wchłonął
tańczących w poświacie
komenda:
powstań z martwych!
sarkazm, ironia, drwina -
ramię w ramię maszerują ku zwycięstwu.
komenda:
padnij!
cisza...
szarpiąc za kraty możliwości
przed oczyma mam zdjęcie,
na które zakazano mi patrzeć.
Posłaniec i alchemicy też ok. Pozdrawiam : -)
środki
wyrazu
;-)
ale jednak podobieństwo brzmieniowe celu i celi to jednak nie to ;-) sorry lecę do pracy więc nie mam już łba ;-) zresztą
to Ty podpisujesz się pod swoim wierszem;-) i dobrze;-)
dzięki za poświęcenie mi czasu. pozdrawiam
Wybacz, ale zgrzyta mi ta "krata. niestety nie "znakomitością". Krata jako symbol jest zrozumiała, ale myślę, że stać Cię na synonim. Synonim, który nie zabije prostoty i docieralności symbolu.
Bo mi to psuje (tak nieco) klimat. Cholera!!!
Co do mocy... Uwielbiam tak zwane nokauty poetyckie (ulubione sformułowanie red. Macieja Szczawińskiego, literackiego krytyka z Radia Katowice - nie jestem jego "wyznawcą" jak wielu ze śląskich "wersyfikacyjnych rejonów", ale to sformułowanie ma w sobie dosadność i ... lubię je;-) )
Czy zawsze trzeba czytelnika nokautować??? Ot retoryczne pytanie. Wiadomo z podwórkowych mordobić, dzisiaj zwanych ustawkami, że czasem wystarczy "kop w d..." , czasem tylko wyraz Twarzy (niekoniecznie nawet spojrzenie). Gdy pokazało się parę nokautów, to po prostu... ???... cóż ... kibice jeśli nie zobaczą szermierki na liryczne pięści, jeśli nie zobaczą nokautu, nie zobaczą igrzysk, które są chlebem na ich powszedniość to kaprysić będą ;-) ale po wygaszeniu emocji wybaczą;-) Jak Małyszowi słabsze skoki... Bo jego słabsze skoki mają już inny kontekst;-) I ... słabe nie są ... Po prostu słabsze...niż poprzednie.... A może po prostu inne...
Wiem że akurat nie Ciebie muszę przekonywać do powyższych "wypocin mędrkujących", ale musiałem ... I wyczuwam , że wiesz czemu. Tym swoim słowotokiem nie marnuję mojego czasu. Czy Twój ??? Tego nie wiem...
Oki dość ... Konkret "czepialski"... Zgadzam się z Oli ... Jakoś mi tu zgrzytają znaki przestankowe...
A co do klamry;-) cóż ... Nie pytaj, czemu się uśmiecham;-) Nie chcę deptać po PUENTACH;-) SAM SE TO CZYNIĘ;-p
Chodzi mi o to, że to, co napisałeś w całym wierszu, jest moim zdaniem, gadaniem dla gadania. Nie potrafię wejść w cały przekaz, i nie ma w nim nic, co by mnie skłoniło do tego, aby się zatrzymać. Nie odbieram tego wiersza jako całości, nie potrafię. Może właśnie chodzi o słabą komunikatywność, być może nawet moją, nie wiersza. Komentarz, w którym wskazuję na ostatnią strofę mówi o tym, że jest to najlepszy kęs wiersza i tyle mogę tylko powiedzieć.
Wychwycić błędów nie mogę, bo ich nie widzę. Warsztatu się nie czepiam, bo ten masz dobrze rozwinięty. A prawo takie mam, że mogę wypowiedzieć się, czy czuję wiersz, czy nie.
Nie czuję go i jestem na nie, z powodu przegadania tematu, byłabym na tak, gdyby ostatnia strofa była miniaturą.