kąty mojej
dzielnicy
zlane cysternami
potu
obsypane tonami
nudy
czasami chrzczone
śliną rosyjską wódką i krwią
omiatane bezmyślnym wzrokiem
starców i policjantów
młodość ucieka stąd
gdzie biały proszek szklanych wieżowców
pozostawiając po sobie zakurzone ślady
posiniaczonego dzieciństwa
chwilami myślę
że
gdzieś tu
śpi
Jerozolima
Czasem mamy ochotę je spalić, a czasem oswoić...
w zasadzie to nie mam tym razem uwag, poza poparcie sugestii Arka w kwestii tytułu. rzeczywiście lepiej jak Jerozolima wypływa z samej puenty, niż zdradza się w tytule.
gdzie biały proszek szklanych wieżowców
pozostawiając po sobie zakurzone ślady
posiniaczonego dzieciństwa - najlepszy fragment.
wręcz idealny.
bo co to za wiersz??