* "ogień żyje śmiercią tego, co spala"
(Heraklit z Efezu)
mówisz że musisz Się odLUDZIĆ
by swoje TUTAJ pędzić
sama Chcesz Się upewnić
że czas to zŁUDZIEJ
który farsami mknie
w pół-dramat Mówisz że musisz
znaleźć w sobie łąkę z kaskadą
słoneczników Nie wiesz czy warto
puszczać w obieg kolejny wiersz
za garść srebrników
(ogień jeszcze tli
jeszcze krąży krew
jeszcze trochę sił
masz
i gniew) Z reguły noc jest
jak popielniczka Dzień to niedopalony
kiep Czas się wypala (niczym świeczka) i wielkie plany
biorą w łeb W powietrzu rzadko
czucie mięty pozwala wzlecieć
w puenty chmur Wieczorem wszystkie sentymenty
podgryza zŁUDZIEJ (władca pór)
(ogień jeszcze tli jeszcze
krąży krew jeszcze
trochę sił masz
i gniew)
jak popielniczka Dzień to niedopalony
kiep"
Cały tekst trąci muzyką, przytoczony fragment jest okrutnie świetny!
ale się poprzyczepiam
"znaleźć w sobie łąkę z kaskadą
słoneczników" - nie! komu jak komu, ale tobie odmawiam prawa do takiego banału i czuję się bardzo oburzona. zwariował czy co? :>:>:>:>:>
"Czas się wypala (niczym świeczka)" - a po co ta świeczka? wierz mi, że nim doszłam do nawiasu, to pomyślało mi się o świeczce.
"W powietrzu rzadko
czucie mięty pozwala wzlecieć" - a to z kolei nie brzmi za dobrze gramatycznie, rozumiem, że powietrze w takiej formie miało pasować do całości wersu, ale skoro wielkie litery mają w jakiś sposób wydzielać jakieś części, to nie przystaje za bardzo do następnego wersu. a swoją drogą "czucie" jest jakąś taką brzydką formą, brzydko brzmiącą, a przecież w tym tekście się płynie i się wypala...
I nie sprowokujesz mnie do wyjaśnień;-) ani do powrotu w formę czterowierszowych strof. ;-)