Wczoraj byłam cieniem waszego cienia,
zamiast patrzeć w przyszłość patrzyłam na ubocza,
licząc straty waszych dziewictw.
Wpisałam się w rutynę. W zamkniętych murach
cienie uciekły ode mnie. Gdy przyszedł czas modlitwy
rozplotłam warkocz dłoni – pisałam wiersze. Tam,
gdzie nie ma już wschodu patrzę i wiesz – widzę
swoje odbicie. Echem wczorajszej składni
odbija się ode mnie i wraca
jak bumerang.
rozplotłam warkocz dłoni – pisałam wiersze", w tym miejscu subtelnie, takie przygotowanie do tkania wiersza z najdrobniejszych nitek.
;)
http://literatura.wywrota.pl/27961_jakin...
Nie wiem, figa, może ta peelka to zakonnica z kierunkiem na dewotkę.
Nie gra mi sens z odbiciem - odbicie się odbija? Lustro w lustrze? Dlatego tłumaczysz składnią? Czy mam myśleć w wątku pijackim nadal? Wtedy i wczorajszość i odbicia się zgadzają... Wiesz co, figa, zostaję przy tej swojej interpretacji z zakonnicą na odwyku. Lekki haj nawet bumerang tłumaczy.
Nie lubię tytułu. Dziwnie mi się kojarzy z polityką. Nazywam to sobie "odbicienie" i puszczam.
czołem!