złamaliśmy
dwie zapałki
pod ziemią
świeci słońce
bartkowi wczoraj umarł ojciec – a dziś pies –
wierna psina – odprowadzamy się – w ciepłe miejsca
(ciepło wyciąga z nas pająki)
przepraszamy – o tej porze zazwyczaj
przepraszam
z rękawem całym w piwie nosimy martwego psa w reklamówce –
czy to miejsce jest wolne
zostawiając wypalone zapałki
poruszamy się
w tym piekle
nad barem jest dostatecznie dużo martwych zwierząt –
aby zamówić dużą i większą – tu – (poczuj się
jak Michael z Łowcy Jeleni)
słuchaj –
(uderz w stół a się odezwą
zielone światła
wyrastają z doniczek
czego nie zdążyliśmy zauważyć
spiesznie biegnąc
ktoś stał za karę w kącie bajki
listy odklejały się od znaczków
rachunki od klientów
parasol otworzył się za późno
deszcz spadł punktualnie
ona opowiedziała tę historię
wyklucza położenie się na stole
domagając się końca bajki
tuż przed wyjściem w noc)
Mylisz się, Protagorasie
to dawno już nieczynny młyn
zdania są krótkie
potykają się
brzmią głucho
przestały mi sprzyjać
Mylisz się, Protagorasie – pamięć nie jest alkoholem
kapiącym z krzesła – to już trzeci bar – i "nigdy nie sądziłem, że tyle czasu
zabierze mi życie"
Mylisz się (całując)
(wychodząc do kibla) – nie nosisz w reklamówce trupa psa
miał dużo czasu (opierająć się o stoły bilardowe) – to się zbiesił –
wywrócił się i obrósł kożuchem –
jak mu koparki snu do oka zsypią – to się nie obudzi –
widelce snu mu w dziąsła wbijać – nie pomoże –
leży chrapie zbiesił się jak
pierzyna w kwietniu
rozchylony – przecież nie bartek nawet nie piotrek czy paweł –
pijany pomylisz opowieść
przestraszony –
gdy zapalisz zapałkę
nie wiedziałeś, że twój pokój jest aż taki duży
masz 19 lat i cieszę się, że nie czytasz tego wiersza przez 'szkiełko' doświadczenia - są pewne stany ciała i umysłu, gdzie pamięć lekko pieści się z obłędem, pomimo tego, że się śmiejesz całujesz i wywracasz, chodzisz przekonany o swojej misji, z kimś zupełnie obcym, powietrze i brak powietrza przy trzeciej knajpie nastraja do sofistyki, zwłaszcza nad ranem, pamięć wywraca imiona i twarze, możesz wspominać nawet psa zmarłego gdy byłeś dzieckiem i być przekonanym o tym, że zmarł wczoraj i, że niesiesz go w reklamówce, w końcu jednak obudzisz się z przerażeniem, we wczorajszych ciuchach - i jedyne czego będziesz potrzebował to 71 przysięgłych którzy opowiedzą ci - co zrobiłeś wczoraj.
chciałbym żebyś odczytał ten wiersz intuicyjnie - tak jak Cię przez niego prowadzę - treścią i formą.
pozdrawiam Andrzej
jeśli już lecą w komentarzach niepotrzebne, lub głupiutkie pytania, to ja mam jedno:
czy ta forma liryki ma jakąś nazwę? chętnie się z nią lepiej zapoznam
bo podmiot liryczny mocno stąpa
zdecydowanie szeptem przytupu
po fundamentach obojgiem odnóży
;-P
And ;-P
nie strzelaj do barda
Arku - nogizm jest mi daleki jak kopnięcie inie będę strzelał kamracie, bo znam dalszy wers z republiki, a uważam, że nie przyjdą...lepsi...(choćby) mieli Być....bardzo na barda :)))))
będę cię częściej odwiedzać!