z tęsknoty za tobą szalik utkałem już nie na jedną zimę
i nie na jedną szyję… a może to długi biały latawiec…
pamiętasz
kiedy lepiłem odpowiedzialność ze śniegu
jak dziecko wierzyłem że przetrwa do wiosny
a ona tajała zimą bo wiosny nas omijały
i widziałem wtedy w twoich smutnych oczach
zieleń która nie wybuchła
taniec który nie chciał zawirować
przytulenie… które miało znamię niechcianego gościa
umierało we mnie dziecko bo ślubowałem nim nie być
a mężczyzna… daleką miał jeszcze drogę do przebycia
kiedy już przyszedł w niechcianej stronie
upadł na kolana z pytaniem: zdążyłem?
z tęsknoty za tobą szalik utkałem… ciepły
pocięty
starczy dla pięciorga
Dzięki wszystkim.
Najlepszego na święta!
"kiedy lepiłem odpowiedzialność ze śniegu
jak dziecko wierzyłem że przetrwa do wiosny" - skąd ja to znam...
zdrowych, wesołych i najważniejsze - żeby trafiło w sam środek.
- w ''poczekalni'' robi się straszny tłum, tekstów przybywa i przybywa... trzeba zrobić małe porządki
- poparcie czytelników zdecydowanie jest znaczne
- wiersz jak najbardziej zasługuje na publikację