wiek pierwszy
to wtedy kiedy byłam niewinnością i obowiązkiem
co jeszcze mogłeś ode mnie chcieć
miałam dla ciebie tylko uśmiech ale nie pamiętam
czy bałam się wdrapać na twoje kolana
i udawać że to grzbiet silnego i dzikiego konia
który zrobi co zechcę
wiek drugi
to codzienny krzyk tych wszystkich słów skaczących wokoło
jak szamotające się delfiny
czas znienawidzenia czyli nie ból tylko chwila odpoczynku
kładę się więc i nie zamierzam nigdy już wstać
jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu
jest mi dobrze
wiek ostatni to ten w którym odchodzisz
zostawiasz mi kota parę groszy i długą głęboką bliznę
nocami budzę się nie mogąc jej znaleźć
jest jak rzeka w moim ciele z wyschniętej ziemi
jest jak wieczna nieskończona i piękna czerń
mimo wszystko istniejesz tylko dla mnie
otwierasz mi ciągle bramy moich własnych tajemnych miejsc
płynę twoim nurtem i z twoją burzą ginę
Wiesz co , ja mam trochę problem z tzw "pisaniem kobiecym". Zawsze się boję powielania schematów i stereotypów, wpychania kobiecości w typowe tematy, typu miłość, cielesność itp.
A u Ciebie jest inaczej. Twoje pisanie jest kobiece i ma pazur, balansuje wciąż gdzieś między cielesnością a tajemnicą.
Inaczej by nas tu nie było:)
Dlatego ludzie piszą - jakoś trzeba sobie poradzić z tym, co w nas kipi.
Ale widzisz, jest różnica między pisaniem autoterapeutycznym, a pisaniem, które ma jakąś przyszłość. A Ty masz zajebisty potencjał, moim zdaniem.
Pozdrawiam.
- "których nie widząc pytałeś czy dobrze spałam" wychodzi na to, że ów ktoś pyta oczu.
- "nigdy już wstać" może pokombinować z szykiem? Chyba przydałoby się przesunięcie akcentów.
- "jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu
jest mi dobrze" ta anafora brzmi niezgrabnie. Zasadza się na innych elementach i przez to jest raczej zwykłym powtórzeniem.
- "otwierasz mi ciągle bramy moich własnych tajemnych" "mi" zbędne.
Wiem, czepiam się, ale to są niezwykle istotne elementy. Diabeł tkwi w szczegółach. Niemniej jest to dobry tekst z bardzo wyraźną chęcią stopniowania. Trochę mi to na początku przypomniało Hezjoda i aż się uśmiechnąłem. Co jeszcze...może solidna leksyka, ale do tego, co wypunktowałem koniecznie się odnieś. Wtedy będę na "tak".