zdecydowanie to dobry tekst, ale chciałabym o nim powiedzieć, że jest świetny. póki co , gubią mi się te obrazy między sobą, jakby słowa jeszcze nie dotykały tego, co głęboko siedzi w podmiocie, dryfują gdzieś pod powierzchnią, ale wciąż zbyt wysoko linii wody.
wiek pierwszy mija mi pod czasownikiem "mieć", a jakże miło by było, gdyby tak nagle odszukał jakiś swoich odpowiedników. i jest też kolejność: czy nie najpierw powinny być bajki, a potem wybudzenie?
z drugiego na pewno zapamiętam ten fragment:
"kładę się więc i nie zamierzam nigdy już wstać
jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu" - choć przy czytaniu na głos ten drugi wers nieco zatyka.
w trzecim natomiast mamy piękną metaforę z rzeką, którą można podciągnąć pod filozofię dialogu. i myślę, że właśnie ten obraz z blizny na rzekę, a w konsekwencji na tworzenie "charakteru" człowieka, zapamiętam z tego tekstu. reszta to tylko obudowa, która wypada przy trzecim blado.
Wspaniały obraz w trzech odsłonach. Kocham Twoje wiersze i opowiadania Straw za świeżość spojrzenia i niezwykle krystaliczną czystość jaka z nich emanuje;)
- "co jeszcze mogłeś ode mnie chcieć" czego.
- "których nie widząc pytałeś czy dobrze spałam" wychodzi na to, że ów ktoś pyta oczu.
- "nigdy już wstać" może pokombinować z szykiem? Chyba przydałoby się przesunięcie akcentów.
- "jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu
jest mi dobrze" ta anafora brzmi niezgrabnie. Zasadza się na innych elementach i przez to jest raczej zwykłym powtórzeniem.
- "otwierasz mi ciągle bramy moich własnych tajemnych" "mi" zbędne.
Wiem, czepiam się, ale to są niezwykle istotne elementy. Diabeł tkwi w szczegółach. Niemniej jest to dobry tekst z bardzo wyraźną chęcią stopniowania. Trochę mi to na początku przypomniało Hezjoda i aż się uśmiechnąłem. Co jeszcze...może solidna leksyka, ale do tego, co wypunktowałem koniecznie się odnieś. Wtedy będę na "tak".
I czekam na kolejny wiersz(e) - długo każesz na nie czekać Strawberry!:)
Pozdrawiam wiosennie.
Niestety, co do "mieć" za Justyną. Psuje to wiersz.
wiek pierwszy mija mi pod czasownikiem "mieć", a jakże miło by było, gdyby tak nagle odszukał jakiś swoich odpowiedników. i jest też kolejność: czy nie najpierw powinny być bajki, a potem wybudzenie?
z drugiego na pewno zapamiętam ten fragment:
"kładę się więc i nie zamierzam nigdy już wstać
jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu" - choć przy czytaniu na głos ten drugi wers nieco zatyka.
w trzecim natomiast mamy piękną metaforę z rzeką, którą można podciągnąć pod filozofię dialogu. i myślę, że właśnie ten obraz z blizny na rzekę, a w konsekwencji na tworzenie "charakteru" człowieka, zapamiętam z tego tekstu. reszta to tylko obudowa, która wypada przy trzecim blado.
- "których nie widząc pytałeś czy dobrze spałam" wychodzi na to, że ów ktoś pyta oczu.
- "nigdy już wstać" może pokombinować z szykiem? Chyba przydałoby się przesunięcie akcentów.
- "jest mi ciepło a moje rzęsy to liście opadające z umarłego klonu
jest mi dobrze" ta anafora brzmi niezgrabnie. Zasadza się na innych elementach i przez to jest raczej zwykłym powtórzeniem.
- "otwierasz mi ciągle bramy moich własnych tajemnych" "mi" zbędne.
Wiem, czepiam się, ale to są niezwykle istotne elementy. Diabeł tkwi w szczegółach. Niemniej jest to dobry tekst z bardzo wyraźną chęcią stopniowania. Trochę mi to na początku przypomniało Hezjoda i aż się uśmiechnąłem. Co jeszcze...może solidna leksyka, ale do tego, co wypunktowałem koniecznie się odnieś. Wtedy będę na "tak".
Pozdrawiam.
Inaczej by nas tu nie było:)
Dlatego ludzie piszą - jakoś trzeba sobie poradzić z tym, co w nas kipi.
Ale widzisz, jest różnica między pisaniem autoterapeutycznym, a pisaniem, które ma jakąś przyszłość. A Ty masz zajebisty potencjał, moim zdaniem.