* po opowieści
usłyszanej od G.N.
1.
na wystawie w galerii najważniejsza jest konsumpcja
darmowa zwłaszcza (żeby jeszcze konsumowali się między
sobą gdzieś w ukryciu a nawet na oczach
może wówczas o wydłużaniu wieku emerytalnego
byłoby sza i po czasie zaroiłoby się od pociech
i sedno artyzmu rozciągnęłoby się między pokolenia
ewentualnym nawiązaniem do dionizosa chociażby) dawniej
potrzebny był jakiś jackson pollock
który nasika w kominek dzisiaj z braku czasu
i kominka trzeba poprosić przygodną konsumpcję artyzmu
by wyręczyła w czynności intymnej z chrześcijańską
mądrością (idź i oddaj mój dług naturze nie obawiaj się
fiskus z tego jeszcze nie ściąga należności jeden procent zostaw
w moich spodniach bo sam zawsze tak robię) w tym czasie
szukając sposobu na nowe odniesienie do sik-s (sic!!!s)
czyścisz kominek (a nawet dwa) nosowych odgłosów
bo tłok taki że palec można włożyć tylko w jedno miejsce
(czasem da się wydłubać dwa) cóż tłum nie sprzyja
intymności nie celebruje jej więc i o przyjemności
trudno kontemplacja
2.
bigosu w ustach pani władzy obscentracja
na groszku i kapuście zasłanianej nowym futrem (echo-logicznym)
pan kandydat z panem pełniącym urząd zagryzają między sobą
(bo sztuka łagodzi obyczaje a czasem i godzi w ale
artyści to obywatele świata zwłaszcza innego a co kraj to
obyczaj) patrzą na siebie
z byka mlaskając komplementy sałatką z między-zębów
-no ładne toto t
akie inne a
le o co chodzi a
le o co chodzi no to
na mnie czas
3.
sztuka polega na piorunującym pierdoleniu
(następuje błyskawiczna wymiana numerków)
obrazy choć różne
mają wystrój zawsze
wisielczy bo wzwód
dziś można odnaleźć
tylko w aptece
nastroje już rzadko bywają
podniosłe
Czytanie mnie znudziło, ale myślę, że słuchałoby się nawet fajnie.
"-no ładne toto t
akie inne a
le o co chodzi a
le o co chodzi no to" - hehe a tu ładne nabijanie się z udawania akcentów, żeby wyjść na artystę/znawcę większego kalibru, Francja przecież kiedyś narzucała modę, myśl i tam się również wyjeżdżało, aby sztukę zobaczyć. chociaż jak się spojrzy na amerykańskie produkcje, to nadal Paryż jest pewnym symbolem.
"wiselczy" - wisielczy?
sztuka nie podnieca, sztuka nie przenika? i po której stronie leży wina, w artyście, które tworzy takie a nie inne dzieła, w takim a nie innym stylu, czy może odbiorcy, który często zapomina, że sztuka to nie tylko takie podejście z buta, przyjrzenie się obrazowi i tyle - wizytę w galerii można odhaczyć z terminarza. a przecież trzeba coś wiedzieć, a przecież trzeba sobie opowiedzieć historię, która się tam wydarza. winą można też obciążyć historię i ewolucję w sztuce, bez względu na to, czy naszym zdaniem to upadek, śmierć i kompletny już zanik w sztuce, czy jej nowe formy coraz bardziej przemawiają.
popraw literówkę i idziemy na główną.
(następuje błyskawiczna wymiana numerków)" Wow! Kapitalne, mimo wulgaryzmów.
Jak dla mnie, w ogóle można by zrobić wiersz z samej tylko ostatniej części. Nie znaczy to, że wcześniejsze są nie takie, jaki być powinny (ha, a jakie być powinny!). Zwyczajnie wkradło się tam troszkę nadsłowia, troszkę dubli semantycznych, jest troszkę zbyt ruchliwie. Niemniej mamy tam frazy naprawdę godne uwagi. Literówka poprawiona, więc na pierwszą.
a swoją drogą, bez kokieterii, jakoś mnie nie kręci ten utwór. ot takie se coś...
Tak to słaby wiersz o sytuacji/zjawisku którego nie należy nobilitować majstersztykiem. Poza tym dzięki słabym wierszom powstaje kontekst/fundament dla wyższej półki. Odbiorca ma przynajmniej podane do łapy argumenty do czepiania się;-P