Hej!
Kim jestem, czym, cokolwiek być może?
Tyldą, tyranem, znakiem nieskończoności, czymś niepewnym -
mniej niż nożem, ograniczany do funkcji kalkulatorów,
alarmów cichych, brzmiących do tymczasowości.
Czerwoną farbą, ruchem jednostronnym
obiegam dom, sklep, bank do oniryczności. Do znudzenia?
Fajką olbrzyma, orężem, pierwiastkiem Boga,
przenikam, przesiąkam, przeciekam.
Przeklinam, zszyty w szczegóły wysokich temperatur.
Czy jestem alfą, czy omegą? Czy odpowiedź może mieć sens?
Co do wyliczankowości - faktycznie jakby spełniała funkcję maskującą...
Aczkolwiek są momenty, które bardzo mi się podobają.
P.
- kwestia podejścia do krzykaczy ;)
"Co do wyliczankowości - faktycznie jakby spełniała funkcję maskującą...
Aczkolwiek są momenty, które bardzo mi się podobają."
- nie do końca wiem, co miałyby maskować moje wyliczanki. Dzięki i za te momenty. :)
"Ma rytm!"
- Wykrzyknik to zdziwienie, czy zachwyt? :P
Zupełnie natomiast nie rozumiem dlaczego rzucasz ostatnim pytaniem? Czy nie odpowiadasz sobie na nie wierszem? Myślę, że to ono nie ma w wierszu sensu, co gorsza - burzy jego porządek.
Być może wcześniej już próbowałem odpowiedzieć sobie na postawione pytanie. Może nawet wielokrotnie. Każda zaś odpowiedź nie była zadowalająca, chociaż częściowo uspokajała.
Wyliczam metodycznie, może więc działam metodycznie: pytanie - analiza - odpowiedź - pytanie itd.
Lub może dochodzę do wniosku, że aby poszukiwać sensu, potrzebuję jego przeciwieństwa? Bezsens jest jedynym determinantem w poszukiwaniu sensu (o ile wierzysz w determinizm :))
Nie chcę odsłaniać zbyt dużo (zbyt często to robię).
Być może to pytanie nie musiało się pojawić w wierszu, ale skoro pojawia się we wnioskach (anomalia po prostu :D) przemyśleń, być może ma kluczowe znaczenie?
Chyba namotałem :/ Przepraszam.
Pozdrawiam
NP