po raz kolejny wiatr wieje w twoją stronę bez słowa pożegnania
bo przecież jeszcze wrócisz a ja wcale nie tęsknię nawet nie pamiętam kiedy
ostatni raz patrzyłam w oczy ten czar na moment prysnął jak bańka wróci
do mnie póki co nie może trafić w szale głupiej osobności
mówiliśmy o tym że czas zmienić adres zamieszkania posadzić kwiaty
w doniczkach najlepiej pelargonie żeby było pięknie trzeba nam
zdrowych zmysłów powagi uspokój się kochanie ktoś nas zobaczy
na strzelnicy powiedzą że wariat i puść moje ręce jesteśmy za starzy
wystarczy teraz i w godzinie naszych śmierci
ambicje przerosły marzenia więc jest się czego wstydzić
powoli zamarzam
powiedzcie mi tylko, czy lepiej nie byłoby gdyby na końcu zostało słowo zamarzamy? czy ono jest w ogóle potrzebne? tak się zastanawiam, bo wkleiłam tak, ale w pierwotnej wersji nie było "powoli zamarzamy" jednak bez tego wiersz wydaje się suchy, niedokończony? no i nie byłam pewna tego, czy aby na pewno czuć ten chłód
nie można cały czas marzyć, bo wtedy przychodzi umieranie, po kolei marzną uczucia, które przecież buchały żarem.
Porusza wyobraxnię.
Druga strofa jest bardzo twoja, co do pierwszej nie jestem przekonana, ale może z czasem. Są takie wiersze, które trzeba przeczytać sto razy zanim się je polubi, albo zrozumie.
Zostaje mi tylko "uspokój się kochanie ktoś nas zobaczy
na strzelnicy powiedzą że wariat i puść moje ręce jesteśmy za starzy" które mnie strasznie trafiło.