księżyc sprawił że drzewa rzucały figury
z cieni różne twarze wykrzywione
szpony postaci
wirowały wyobraźnią
im bardziej biegła
oddech nie mieścił się w płucach
za ciasno na wołanie pod wiatr -
tutaj jestem
jak nietoperz rozłożyła ręce
raz za razem zgrzytnęło niebo
w głowie klepki piątej szukały
daremnie
od tamtego czasu
często zanosi się śmiechem w rękawy
i gwiżdże sobie w nos znieczulona bielą
nie boi się ani żywych ani umarłych
"raz za razem zgrzytnęło niebo
w głowie klepki piątej szukały" - szukały? a przecież niebo było w tym momencie podmiotem w "zdaniu".
Bardzo niedopracowany jest ten tekst, Rito.
chyba, że pobawimy się przerzutkami i wtedy - raz za razem zgrzytnęło niebo w głowie, klepki piątej szukały daremnie
Pozdrawiam
oddech nie mieścił się w płucach
za ciasno na wołanie pod wiatr -
tutaj jestem
- malina :)
często zanosi się śmiechem w rękawy
i gwiżdże sobie w nos znieczulona bielą
- malina x2
nie boi się duchów
albo było ich pięć, ale pod wpływem traumy jednej się gdzieś schowało ze strachu i ...,
albo było ich cztery, ale mają nadzieję na natrafienie w zwojach na jeszcze jedną, żeby im
mniej do jej śmiechu w rękawy było, bo od tego głowa boli:(
Dziękuję i pozdrawiam.