*w cudzych lustrach nadal widzimy siebie wiersze
wychodzą bokiem
1.
rozlana Szeptem zostawiła mu boga boga
z brzozy mówiąc bóg z tobą i w tobie jak i ty
zawsze pierwszy we mnie śladem na prześcieradle
z przekłutego palca by pokazać by stłumić
jej łzy mocną wiarą w pierwotność prapremiery
bo wiedział i wierzy jak wierzył
w dogmat
2.
niebawem objęta żeglarzem zaślubi sobie tamtego-go
i morze i może potrzeba penelopienia będzie tą
właściwszą niż wcielana w życie kontynuacja fridy
i diega gali i salvadora i belli i chagalla (mimo że
poprzedni go/on nie miał potrzeby epigonizmu
długim uśmiechem przekąsów i aprobaty
uroków) linia horyzontu
to jednak
3.
to jednak złudzenie ona to wie bo zna technikę
rysunków od podstaw poprzednik zaś tylko w zarysie
plamką na zaimach (są jak zamienniki bo taki już los
nudnego podobieństwa brzmień) (napisany wiersz
zabija prawdę i horyzont marzenia) (łzy leją się szeptem
w nadmgnieniu zmrużenia) (zamierzony w przypadkowośc
i rym i współbrzmienia jak wiersz wychodzą jurajskim klimatem
pod namiotem spotkania skleconym z połamanych gryfów)
(wątki-tkliwości-lwości mieszają pobliskie ruiny
objęte powtarzalnym nawiasem
ud) (oboje-ę-tność)
4.
współbrzmienia nim homo-
sum-uj-mój-muj-e pod -nim pod miną
tytułowym odniesieniem do spodziewanych
samoudręczeń
(kursywa boli niżyńskim udupiając) i tylko
5.
kurwa zapłakaniem zapukała w kratki po papierowej spowiedzi
pojmując plamkę na rozkrokiem spazmu metanoia przeszła
bogiem odstępując w brzozę (za pokutę stopindziesiont za
godzinem pofiglujmy co łaska nie chcesz
stopnidziesiont)
6.
brzoza ulewia się szeptem zanosi się burza i przewidywalność
i tylko wiersz chciałoby się zepsuć zatargiem kolejnym z absolutem
i tylko brzoza zalewa oczy wypływa ją Ją ją (siódmej nie będzie) ślady
na okruchach brzoza zakłóca szeptem (jest taka brzoza) homonimem
już zaimkują Się (podobno jest już właściwie niepodobna) szeptem
(siódmejniebędzieprześcieradłonabrzozęrozłałosię
sza)
(mota)