żeby usłyszeć uderzenia, musiałabyś mocniej się starać, Marie.
tymczasem usychasz; na liściach z długim stażem – tam głębokie żłobienia
przechodzą w potoki.
regularność rysów jest dziś pergaminowa. zakradam się
do twojej twarzy. zbyt blisko,
zbyt blisko jestem krzywizn bioder, ramion. skrzące się bielmo,
moja ziemia na tobie – wciąż bardziej pasuje nam jej zapach.
erozja drąży w ciele równiny, rozkłada uda.
nie rozwarstwisz mnie, musiałabyś mocniej się starać, Marie.
gdybyś była tylko piachem, lepiej by wyrosły nasze dzieci.
(ja bym tego "tylko przyglądaniem" nie nazwała, ale przeprosiny przyjmuję :) )
Pozdrawiam.
Dzisiejsza poezja, wychodzi z Wikipedii, zamiast środka, dlatego czytamy to co widać.
Nie lubię polemiki głupszej o treści tekstu, jednak dołożę swoje zdziwienie. Pani opiekun z papierosem i (dziwnie brzmiącym) nickiem wygląda na apasze, niż opiekuna literatury.
Wygląd zniechęca, aczkolwiek buzia całuśna, ale nie o to chyba chodzi.
Przepraszam, jestem nowy, więc tylko się przyglądam.
Pewny nie jestem czy warto zostać????????????????
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Justyna, to już jest metaforyka archeologiczna właściwie, więc pergamin z sugestii Kuby jest całkiem, całkiem ;)))) Jeszcze ziemia dochodzi, o raju. Coście mi zrobili ;)