cóż może jeszcze począć biedak
kiedy za wcześnie okrzykną go poetą
jego gwiazda zaczyna świecić a on już nie może
ejakuluje gdzieś w trasie wieczorkowej na wschodzie
sam sobą przyćmiony zarzucany w rytm
jednakowo wychodzi za czy przeciw
rymom bawiącego się tłumu
co może zrobić z nagłą dorosłością
swoich ledwo narodzonych dzieci
nasłuchuje więc płaczu po nocach
przewija w marzeniach rotawirusowe sraczki
czasem tylko od biedy coś mu się jeszcze uleje
przecież krytycy nie mogą się mylić
czytelnicy jak te kurwy połkną wszystko
"[ejakuluje] gdzieś w trasie wieczorkowej na wschodzie"
Niestety znam takich, którzy swoje wiersze traktują niczym dzieci i brną w przeświadczenie, że "jeśli moje, to najpiękniejsze".
Tyle, że jak znam życie, krytycy też swoją łapkę przykładają do wyimaginowanej "wielkości" i poniekąd wmawiają "ciemnemu ludowi" jakie to ojejkusie smaczne, jakie wielkie wartości niesie ten co drugi rzyg "wielkiego autora".
Pozdrawiam.